Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Trening skokowy połączony z pokonywaniem parcouru P1

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Gold Quest / Treningi
Autor Wiadomość
Rastamanka
Prince of pensjonat



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:19, 21 Lut 2011    Temat postu: Trening skokowy połączony z pokonywaniem parcouru P1

Postanowiłam wziąć się za konie z SC. Z samego rana wsiadłam do autka i przybyłam do Stajni Centralnej. Przywitałam się z dziewczynami, z końmi i poszłam po Golda. To od niego miałam zacząć dzisiejsze treningi. Kasztan stał w boksie, przyjaźnie wyglądając na korytarz. Przywitałam się poprzez pogłaskanie po ganaszu, następnie wzięłam kantar, otworzyłam boks i weszłam do ogiera. Pogładziłam go po szyjce i założyłam kantar na głowę, potem wyprowadziłam i uwiązałam. Quest był taki jak zawsze - opanowany, ale też pełen pozytywnej energii. Uwielbiałam tego konia właśnie za tą specyficzną cechę. Zdjęłam derkę, szybko wyszorowałam gdzie trzeba było, rozczesałam grzywę i ogon, wypucowałam kopytka. "No, o wiele lepiej" - pomyślałam, po czym wzięłam ochraniacze i umieściłam na nogach Questa. Koń był po prostu święty, skarb a nie rumak. Po ochraniaczach na wysokim grzbiecie ogiera ułożyłam gruby, żółty czaprak, podkładkę w futerkiem i na końcu siodło skokowe. Mieliśmy pofruwać trochę nad 110 cm. Zapięłam lekko popręg w lewej strony i dociągnęłam z prawej. Konia przykryłam derką i sięgnęłam po ogłowie. Rozplątałam je i wodze przełożyłam przez szyję, natomiast napierśnik z wytokiem(prywatny, specjalnie przywieziony na treningi skokowe) poprzypinałam kolejno do obu stron siodła i popręgu. Dopasowałam go by nie był ani za luźny, ani za ciasny i w końcu zdjęłam Goldowi kantar i założyłam resztę ogłowia. Koń był po prostu marzeniem - spokojny, grzeczny, usłuchany, idealny wręcz. Poklepałam zadowolona łogra, dociągnęłam popręg, sama odziałam kask, rękawiczki i palcat, następnie złapałam wodze i maszerujemy na halę!
Na miejscu panowała cisza i spokój, pod siodłem chodziły tylko 2 konie oraz na lonży ktoś pracował z jakimś siwkiem na wypinaczach. Pochodziłam sobie chwilę z kasztanem w ręce, bo czułam, że jak teraz wsiądę to mi coś gruchnie z zimna. Niestety, do najzdrowszych w tym roku nie należę...Bądź co bądź postępowaliśmy sobie tak przez 10 minut, następnie zdjęłam kasztanowi derkę, sprawdziłam popręg i (z pomocą schodków) wsiadłam. Uregulowałam sobie wszystko jak trzeba i sprawdziłam, w jakim stanie jest Quest. Bardzo ładnie reagował na rękę był czuły i skupiony zwarty i gotowy do akcji. Przyłożyłam delikatnie łydki i stęp. Koń pozbierany, skupiony i zaangażowany w pracę. Chwilkę się pokręciliśmy, poćwiczyliśmy żucia z ręki i podnosiliśmy nogi nad drążkami. Zatrzymałam kasztana, cofnęłam kilka kroków i kłus. Bardzo ładna reakcja na łydkę, wystarczyła jedna półparadka by ogier się pozbierał. Powoli na spokojnie rozprężaliśmy się w kłusie roboczym stopniowo włączając w pracę prócz wygięć przejścia i drągi. Gold bardzo ładnie podnosił nogi, nawet potem przy cavaletti nie trącił ani jednego drąga. W końcu włączyliśmy też do pracy dodania. Bardzo ładna praca, ogr naprawdę złoty koń. Gdy byliśmy rozgrzani na chwilę do stępa. Sprawdziłam popręg, po czym jadąc po kole przyłożyłam łydki i galop. Płynne przejście i spokojny, okrągły galop. Od razu jeździłam w półsiadzie, ćwicząc z kasztanem dodania i skrócenia. Na początku nieco się buntował przed wykonaniem poleceń, jednak szybko odpuścił. Kilka razy przejechaliśmy przez cavaletti na galop i po przekątnej, by zrobić lotną i pogalopować w drugą stronę. Bardzo ładnie. Rozgrzaliśmy się dobrze i kilka lotnych po ósemce. W końcu nakierowanie na kopertę 50 cm. Gold postawił uszy, jednak nie przyspieszył ani nie wydłużył kroku. Bardzo ładny, spokojny skok. Jeszcze dwa takie i z drugiej nogi. Potem stacjonata 70 cm, stopniowo podwyższana do 85, 100 i 115 cm. Stopniowo Quest zaczął się starać i angażować w skoki. Wyraźnie wyższe loty są dla niego odpowiednie. Nad 115 cm fruwał jakby mu skrzydła doczepili, jednak nadal pozostawał w pełni pod moja kontrolą. Raz sobie lekko bryknął z radości, na co nie zareagowałam. Rozskakani do woli postanowiliśmy zająć się parkurem. Składał się on z owej stacjonaty, oksera 110 x 100 i szeregu na jedno, potem dwa fule oraz linii na 4 fule. Cały parkur wygladał tak:
1. okser 110 x 100
2. linia: stacjonata 110 cm, okser 110 x 80
3. szereg: doublebarre 100/110 (fule) stacjonata z desek 110 (dwa fule) okser 115 x 110
4. stacjonata 115
Nie czekając na nic pozbierałam kasztana do kupy, zagalopowałam z lewej nogi i jedziemy na oksera. Odchyliłam się lekko do tyłu i przytrzymałam napalającego się chłopaka. Bardzo ładny, okrągły skok, po nim ostro w prawo i linia. Stacjonata płynnie i bez przeszkód, do oksera nam brakowało, więc ogier tupnął i skoczył zwalając niestety drągi. Zwolniłam do stępa i poczekałam aż naprawią linię. Wtedy zagalopowanie, nakierowanie na stacjonatę i ładny skok, nieco mocniejszy galop do oksera i świetny technicznie sus, z 15 cm zapasem. Pochwaliłam Golda i na lewo, by praktycznie zawrócić i pojechać na szereg. Lekkie przytrzymanie do doublebarre, ładny, choć nieco sztywny skok, przytrzymanie do stacjonaty, co okazało się dobrym wyjściem, bo wpasowaliśmy się idealnie. Po stacjonacie przytrzymanie na oksera i hop! Żeby każdy koń dał się tak kontrolować... Jadąc z prawej nogi mocny galop na stacjonatę. Chciałam go trochę rozbujać. Bardzo ładny, duży i okrągły skok z świetnym baskilem. Postanowiłam dać na dziś kasztanowi spokój, i tak świetnie nam idzie, to po co wałkować dalej to, co umiemy? Następnym razem przygotuję się na wyższe loty bądź jakieś ciekawe kombinacje. Naprawdę byłam zaskoczona pozytywną stroną treningu.
Przeszłam do kłusa i pokłusowałam chwilę z mokrym nieco i bardzo spienionym w pysku ogierem, zrobiliśmy kilka ustępowań w kłusie, poćwiczyliśmy dodania i skrócenia, przejścia i na koniec cofanie. Po tych ćwiczeniach dałam kasztanowi luźną wodzę i do stępa. Nakryłam jego grzbiet derką i rozstępowałam przez 10 minut. Gdy czas minął sprawdziłam stan Questa. Wysechł i przestał dyszeć. No to zsiadamy. Ostrożnie zsunęłam się z grzbietu rumaka, który wcale taki mały nie jest. Udało się. Poluźniłam mu popręg, podpięłam strzemiona i idziemy do stajni. Na miejscu rozsiodłałam, dałam się omelać i wypieściłam rudzielca. Tak obśliniona zostawiłam ogiera samego w boksie z sianem i przysmakami w boksie, sama odniosłam jego sprzęt do siodlarni i poszłam zająć się sprawami papierkowymi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Gold Quest / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin