Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:01, 02 Kwi 2011 Temat postu: Dresaż P - ustępowanie od łydki |
|
|
Koń: Wanilia
Jeździec: Rustler
Miejsce: maneż piaszczysty
Czas: 40 minut
Pomoce/patenty: ostrogi, palcat
Założenia treningowe: Nauczyć klacz podstaw ujeżdżenia klasy P - ustępowania od łydki.
Obudziłam się z przeświadczeniem, że świat jest piękny. Mieszkam w renesansowym pałacyku, na terenie mojej własnej stadniny, w stajni czeka na mnie czwórka niesamowitych sportowców. Z uśmiechem na twarzy wstałam, zjadłam śniadanie i ubrałam się w bryczesy. Poszłam do stajni nucąc ostatnio usłyszaną piosenkę. Konie stały w boksach już najedzone, wyczyszczone i wybiegane na padokach. Nic tylko jeździć. Asia szła z osiodłaną Plotkarą w stronę wybiegów.
- Gdzie idziecie? - zapytałam.
- Jedziemy razem w teren - opowiedział mi Mariusz, który wyłonił się z korytarza wraz z Gold Questem - jedziesz z nami?
- Mam na dzisiaj ambitniejsze plany, my sportowcy nie mamy czasu na tereny - powiedziałam z grobowa miną po czym roześmiałam się tykając chłopaka w ramię. Odprowadziłam ich do bramy,zaraz potem wędrując po Wanilię. Tradycyjnie leżała na środku biegalni, dopełniając rytuału pośniadaniowej drzemki. Doczepiłam do kantara uwiąz i zachęciłam klacz do wstania. Przywiązałam ją na dworzu, po czym szybko wyczyściłam. Korzystając z okazji, że klacz jest zaspana osiodłałam ją, w pyska wsadziłam wędzidło. Byłyśmy gotowe, żeby dresażować.
Szybko wsiadłam, dając klaczy łydkę do stępa. Na początku szła dość ospale, z czasem rozkręciła się i zaczęła zasuwać po maneżu niczym mały samochodzik. Starałam się opanowywać tempo bez użycia wodzy, niech się młoda przyzwyczaja do dosiadu. O dziwo szybko zeszła z łbem na dół i reagowała na polecenia. Spojrzałam na kopyta. No nie, konia mi nie podmienili - przednie czarne, tylne białe. Wzruszyłam ramionami i poprosiłam o kłus. Kilka razy zamachnęła głową, stawiając cztery kroki stępo-kłusa. Swobodny kontakt i po dwa koła na rękę. Nie miała dziwnych odpałów, więc szybko mogliśmy przejść do wolt i innych różnych figur. Pomyślałam - tu robimy woltę, siwa robiła woltę. Tu ósemkę - wychodziła ósemka, bez wypadania zadem ani nic. Nie chcąc przerwać tej dobrej passy dałam klaczy w narożniku pomoce do zagalopowania. Zamachnęła ogonem, pochyliła łeb i wypruła do przodu zasuwając ile która noga może. Wcisnęło mnie w siodło, przymknęłam więc oczy i zaczęłam próbować opanować sytuację. Dzikim tempem wpadłyśmy na woltę zostawiając po sobie dziury w piachu, trochę wolniej już było na ścieżce. Skierowałam klacz na mniejsze koło, poczekałam aż trochę się uspokoi. W końcu miałam pozrywane ręce, ale bądź co bądź Wanilia galopowała w tempie stepa. W druga stronę poszło lepiej, spuściła z siebie część pary.
Pozostało nam 15 minut na ćwiczenie ustępowań. Najpierw w stępie. Półwolty, zmiana ustawienia i wracamy na ścianę. Bardzo ładnie, siwa odeszła od łydki, ale zbyt mocno wygięła łeb jednocześnie wściekle gryząc wędzidło. W drugą stronę poszło niewiele lepiej. Postanowiłam więc przećwiczyć to w X. Stępem dojechałyśmy, pomoce i na ścieżkę. Dużo lepiej, chociaż bez rytmu. Ale było ustępowanie, równiutko. Git malina. Podrapałam klacz po kłębie i dałam łydki do kłusa. Ponownie półwolty, i na ścieżkę ustępowaniem. Na początku było świetnie, a na koniec zrobiła coś dziwnego, wygięła się w cztery strony i zwolniła. Teraz jeszcze raz w druga stronę. Przypilnowałam ją porządnie łydką, poszła do przodu nie zatrzymując się, chociaż nie była super prosta. Dojechałam więc do X i poprosiłam o ustępowanie. Płynne, energiczne. Podrapałam ją i w drugą stronę. Tutaj troszkę gorzej, ale to z powodu usztywnienia lewostronnego. Pochwaliłam klacz i odpuściłam na dzisiaj.
Po tym krótkim, ale intensywnym treningu zwolniłam klacz do stępa, oddałam wodze i pozwoliłam połazić przez kilkanaście minut. Zsiadłam, zaprowadziłam ją przed stajnię, rozebrałam, przeczyściłam i wpuściłam na biegalnię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|