Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:12, 01 Cze 2011 Temat postu: Dresaż N - rozluźnienie, samoniesienie i gimnastyka |
|
|
Przyszłam do stajni od razu kierując się do boksu siwej. Założyłam jej ogłowie, wyprowadziłam na korytarz i uwiązałam. W mig doprowadziłam ją do stanu używalności, osiodłałam, wyprowadziłam przed stajnię i nie wiele się zastanawiając, podciągnęłam popręg, po czym zgrabnie wskoczyłam na siodło.
Udałyśmy się na maneż piaszczysty. Długa wodza, aktywny stęp swobodny. Na początek chwilkę zupełnie luźnego stępa - nic od niej nie wymagałam, tylko jazda do przodu. Po kilku minutach pozbierałam wodze na kontakt, pobawiłam się z wędzidłem dojeżdżając ją do ręki. Zaczęłyśmy jeździć po dużych kołach, 20-metrowych woltach. Wanilia szła skupiona, powolutku ustawiała łebek oraz zaczynała pracować zadem. Klacz była dzisiaj mało aktywna, od łydki wolała się wyginać niż przyśpieszać, by było bardzo na korzyść naszego treningu. Kilka wolt na lewą rękę, kilka na prawą. W narożniku zatrzymałam siwą, przerobiłam wodzami z łydką nie pozwalając jej ruszyć. Powolutku wzmocniłam kontakt, cofnęłam łydki i wzmożyłam działanie nimi. Siwa pogłębiła zganaszowanie, płynnie idąc do tyłu kilka kroków. Pochwaliłam, oddałam wodze i łydka do stępa.
Po minięciu krótkiej ściany zakłusowanie. Od razu skręciłam ją na woltę 20m, bo wystrzeliła do przodu gubiąc ustawienie. Po przejechaniu koła nie wróciłyśmy na ścieżkę, ponownie skierowałam na okrąg. Poczekałam aż się uspokoi, wróci na kontakt i dopiero wtedy jazda po prostej. Na długich ścianach lekkie dodania, chciałam żeby powoli oswajała się z faktem, że szybko też można iść ustawionym. W narożniku wolta 30m, tak by mieć dużo czasu na żucie z ręki. Wanilia zeszła z łbem tylko trochę, kiedy dopchnęłam ją,do prawie rzuconych wodzy, łydką wyciągnęła szyję jeszcze bardziej, aż na wysokość stawów pęcinowych. Na ścieżkę wyjechałyśmy, w takim ustawieniu, powolutku pozbierałam wodze, jednocześnie aktywizując zadek łydkami. W obie strony pokręciłyśmy się po placu wykonując dany schemat:
długie ściany - dodania, narożniki - wolta 20m kłusem zebranym, krótkie ściany - skrócenia
Wanilii szło całkiem nieźle, może była troszkę oporna jeżeli chodzi o dodania. Nie miała dzisiaj ochoty na przemieszczanie się w szybkim tempie. Po parokrotnym przejchaniu tego prostego ćwiczenia zwolniłam ją do stępa. W narożniku zaczynamy ósemkę przez cały plac. Na prostych ćwiczenie z godziną 10. Było to trudne dla mnie, ponieważ musiałam utrzymać ją wyprostowaną i na właściwym torze ruchu, mimo że głowa z potylicą były zgięte. Po dwie ósemki na każdą rękę, potem zmniejszyłyśmy obwód kół. Stopniowo zaczęłam zmniejszać ilość wykonywania ćwiczenia, równocześnie zmniejszając promień kół, aż doszłyśmy do 10m. Najgorzej było z utrzymaniem płynności chodów, siwe najchętniej stanęłoby na środku i powygrzewało odwłoczek. W końcu, zirytowana faktem, że klacz przestała odpowiadać na łydkę, trzepnęłam ją po łopatce batem, co szybko poskutkowało. Pomimo niechęci Wanilia przyśpieszyła kroku, mogłam nawet ustawić jej głowę bez strat w prędkości. Powrót na ślad i zatrzymanie. Nieruchomość 5'' i kłus. Leciutko dotknęłam ją batem za łydką, co przyśpieszyło czas reakcji leniwej dziś siwki i pozwoliło na ładny, zgrabny kłusik. W narożniku zjechałyśmy na koło 15m przez chwilę jeżdżąc po jego obwodzie. Stopniowo zaczęłam prosić ją o przejścia stęp-kłus. Kiedy to nie stanowiło dla nas problemu spróbowałyśmy oczko wyżej kłus-stój. Tutaj musiałam raz na jakiś czas mocniej zmotywować ją batem, ponieważ zapominała czym grozi samowolka. Muszę powiedzieć, że kilka kół na lewą, a potem kilka na prawą rękę bardzo poprawiło pracę zadu siwki oraz świadomość wygięcia. Na prostej szła wyprostowana, a na kole zaczynała się zginać. Pochwaliłam ją, powrót na ścieżkę i kłus pośredni. Powolutku pozbierałam ją, przeszłyśmy do kłusa zebranego i zagalopowanie.
Nie pozwoliłam jej pogubić ustawienia, ani zwalniać. Galopem zebranym raz okrążyłyśmy plac, potem stopniowo oddałam wodze, za kilka kroków znowu je nabierając. Dosiadem pilnowałam by tempo było równe, pochwaliłam klacz, po czym lekko wysłałam do przodu. W mocniejszym tempie okrążyłyśmy plac jeden raz, ponownie ją pozbierałam, przed narożnikiem wolta 15m, a na prostej serpentyna o dwóch łukach. W kontrgalopie siwa wyginała łeb w poprzek, gryząc wędzidło. Odstawiałam ręce, prostując jej głowę, a kiedy już wracała do optymalnego ustawienia bawiłam się wędzidłem. Muszę powiedzieć, że wyszło nam naprawdę ładnie, o dziwo mała nie zwalniała. Teraz powtórka z ósemek. Jedziemy dużą ósemkę przez cały plac ze zwykłymi zmianami nogi (przez stęp). Pierwsza opornie, stęp nam uleciał, druga dużo lepiej. Ostatnia zmiana - już nie można się przyczepić. Drugiej ósemki nie dokończyłyśmy, powrót na ścieżkę tym razem (zgodnie z nogą) w drugą stronę. Po przegalopowaniu jednego kółka ponownie poprosiłam ją o wykonanie serpentyny. Celowo zaczęłam od strony gorszej, teraz poszło jak z płatka. Po przejechaniu tej figury do kłusa, do stępa, stój.
Cofanie trzy kroki, bardzo ładnie i stępem do przodu. Po przejechaniu krótkiej ściany znowu stój, tym razem nie cofamy. Siwa po 30s zaczęła się irytować i próbowała cofnąć, jednak pojechałam ją do przodu, po kilku krokach zatrzymałam i ponownie stoimy. Spokój nagrodziłam poklepaniem, stępem jazda na przód. W stępie pośrednim wolta 10m, na wyjściu ustępowanie aż na drugą stronę. Nie wymagałam już od niej wielkiego zebrania, zrobiłśmy to raczej w charakterze rozluźnienia. Siwa zostawiała za sobą zad, nieźle się namęczyłam by to skorygować. W tą stronę troszkę lepiej, bat podgoniłam od razu batem, Wanilia przestała ułatwiać sobie ćwiczenie i dzielnie domaszerowała na ślad. Rzuciłam jej wodze, wyjęłam nogi ze strzemion. Przez 10 minut zupełnie chill outowy stęp. Gdy czas minął zatrzymałam klacz, zsiadłam, podciągnęłam strzemiona, popuściłam popręg i zaprowadziłam siwą do stajni. Tam rozsiodłałam ją, na ogłowiu zaprowadziłam na myjkę gdzie zlałam nogi i spocone miejsca, ściągnęłam wodę ściągaczką. Klacz zaprowadziłam do boksu, zdjęłam ogłowie, wręczyłam jabłko i zamknęłam. Wędzidło umyłam, tranzelkę odwiesiłam na miejsce. Na chwilę wróciłam do Wanilii, która upominała się o porcję pieszczot, po czym szybko poszłam do swojego samochodu i udałam się do SC.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Sob 18:26, 16 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|