Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:44, 04 Sie 2011 Temat postu: 05.08.11 - Skoki w pełnym tego słowa znaczeniu, do 70cm |
|
|
W związku z przybyciem nowego konia, a co za tym idzie, że zwiększona iloscia obowiazkow, uustalilysmy ze odtad Asia stanie sie nowym jezdzcem kucora. Coz to za mila odmiana, stac sobie na srodku hali wieczorowa pora i przygladac sie parze, z prefesjonalna, iscie trenerska miną.
W stajni dowiedziałam sie ze moi zawodnicy rozprężają się na hali. Podreptałam więc do nich i zajęłam centralną miejscówkę.
Sokista szedł z noskiem w pionie, całkiem nawet poskładany, dość energicznie.
- Galopowaliście już? - zapytałam.
- Wstępnie już tak - odparła.
Podeszłam do leżących na ziemi drągów, troszkę zmniejszyłam szerokość pomiędzy nimi i wskazałam je Asi palcem. Zaraz potem wyszperałam klucze w kieszeni, otworzyłam schowek na przeszkody, po czym wystawiłam na halę kilka stojaków oraz kilka drągów. Nie miałam ochoty na ustawianie efektownych przeszkód, na dzisiaj tylko to nam wystarczy. Dziewczyna tymczasem zgrabnie nas wyminęła i najechała na cavalettki. Sokista lekko przyśpieszył, wydłużył krok, pochylił głowę, przeszedł wysoko podnosząc nóżki, ale zdawał się być w pełnej równowadze. W czasie gdy ja ustawiałam przeszkody, Asia porządnie rozgrzała go na drągach. Kłus skrócony, pośredni, najazdy z łuku, szybkie i wolne. Kiedy skończyłam wszystko wyglądało tak:
1. koperta ze wskazówką na kłus 50cm
2. długi okser 60cm x 40cm (szer x dł)
3. stacjonata 70cm
4. stacjonata ze wskazówką na galop 65cm
5. okser 60cm
- Zaczynamy od koperty, skręcasz za narożnikiem, lekki łuczek, długo przed i długo po jedziesz na wprost. Nie pozwól mu zmieniać tempa - wyjaśniłam. Dziewczyna pozbierała wodze, pogoniła ogiera do kłusa i zgodnie z moimi wskazówkami podążyła w stronę przeszkody. Sokista polubił skakanie, lekko ciągnął na przeszkodę. Utrzymali dynamiczne tempo, ale nie rozpędzali się. Skok stylowo bardzo ładnie, żadnego szarpania, ani wpychania konia na siłę w przeszkodę.
- W lewo, cały czas najeżdżamy z tej samej strony. Teraz przed skokiem porządnie go wyprostuj, po skoku chwila prosto i od razu skręcaj w prawo. Mniej więcej w tym samym miejscu co wcześniej zjeżdżasz ze śladu i od razu skaczesz. A potem całe koło i ponowny najazd z prawej.
Gniadosz skoczył troszkę nierówno, zwiało go na lewą stronę przeszkody. Zmiana kierunku również niezbyt, ogier chciał skręcić w lewo.
- Puść te wodze, więcej łydki, urwiesz mu głowę, a ja jednak wolałabym, żeby był w jednym kawałku - zauważyłam. Przy następnym skoku wycelowali prosto na środek, trochę mniej entuzjastycznie.
- W porządku, staraj się ciągnąć nogi trochę bardziej do tyłu, ale stylowo nieźle - oceniłam - kolejną przeszkodą będzie tamten okser w rogu, 60cm. W prawo będziesz musiała dobrze wyrobić się z zakrętem, jeżeli zagalopuje wypadnie ci gdzieś foula od ścieżki. W lewą skręć przed narożnikiem, przejeżdżasz krótką ścianę, skok i znowu dobrze celuj bo nie wyrobicie się przed ścianą.
Pierwszym razem przeszkodę pokonali z kłusa, z prawej najazdu. Soka zwiało na lewą, ale zakręt przed jest dość ostry, zrozumiałe. Po skoku dziewczyna wróciła na ślad, wykonali pół wolty. Jeszcze na ścianie, w narożniku, zagalopowali. Skróconym galopem objechała całe koło, przed narożnikiem zepchnęła ogiera do środka i najazd na okser. Kuc wybił się wysoko, ale wylądował sztywno, wyciągając łeb do góry. Kolejnym razem Asia mocno zwolniła, przed samą przeszkodą wysłała go do przodu, co wyszło bardzo ładnie, Soku wyciągnął się w powietrzu, wylądował elastycznie. Dziewczyna pochwaliła go, zmieniła kierunek. Ostatni trudniejszy najazd. Odważnie podjęli się wziąć go z galopu. Znów zwiało go na lewo, najazd zupełnie po skosie. No nic.
- Na chwilę do stępa - zarządziłam. Szybko pozbierałam przeszkody, które już obskakałyśmy, robiąc więcej miejsca na hali.
- Resztę będziecie już skakać z galopu. Teraz zagalopowywujesz przed narożnikiem, zaraz za nim skręcasz na przekątnej hali masz stacjonatę ze wskazówką na galop 65cm, potem w prawo i najazd z łuku na długi okser 60cm.
Joasia zakłusowała, zagalopowała. Sokista trochę się rozpędzał, nerwowo rzucał łbem, ale dziewczyna opanowała ogiera, prowadząc go prosto na przeszkodę. Kuc położył po sobie uszy bo nie pasowała mu wskazówka. Po przeszkodzie wyregulowali tempo, pewnie jadąc na oksera. Gniadosz chyba się przeliczył, wybił dość wcześnie i wylądował trochę za wcześnie kosząc przeszkodę tyłem. Asia zwolniła go do kłusa, do stępa. W czasie gdy trochę odpoczywali ja poprawiłam przeszkodę. Jeszcze raz z tej, potem raz z drugiej nogi. Sierść konia stawała się wilgotna, trochę się umęczył, ale mimo to chętnie szedł na przeszkodę, prowadzony przez Asię. Pasowali do siebie, co stwierdziłam przyglądając się jak przelatują nad obydwoma przeszkodami. Pochwaliłam ich i przesunęłam wskazówkę na drugą stronę przeszkody.
- Teraz skręcasz z tego narożnika, stacjonata, zakręt w lewo i okser skakany z drugiej strony - wyjaśniłam, zakrywając usta ręką. Zieew
Hop, stacjonata ze wskazówką już za nimi. Na łuku Asia podgoniła ogiera. Ten cały czas mocno zganaszowany, pozbierany, uważny na komendy jeźdźca. Że też wcześniej nie wpadłam na to, by zaproponować jej jeżdżenie go.
- Nieźle wam to idzie - powiedziałam - chwileczka odpoczynku i na koniec skaczecie stacjonatkę 70cm. Pozbierałam kolejne dwie przeszkody i machnęłam ręką, by dziewczyna przygotowała się do najazdu. Był prosty, przechodził prawie przez całą halę.
- Zagalopuj, tylko dobrze wybierz odskok, żeby się nie zniechęcił - wyjaśniłam - Pojedź go mocniej do przodu - zdążyłam jeszcze wcisnąć zanim Sokista wyrwał wodze z ręki dziewczyny, poderwał łeb i spłynął z przeszkody.
- No i masz babo pasztet - podsumowałam. Joasia tylko kwaśno się uśmiechnęła, pozbierała wszystko do kupy, łącznie z ogierem, zrobiła dużą woltę, zagalopowała i kierowała się na przeszkodę. Zaraz przed nią zepchnęła gniadosza na woltę.
- Odskok zupełnie nie pasował - wyjaśniła.
- Ludzie, to jest 70cm, a robicie cyrk, jakbyście potęgę skakali - przewróciłam oczami.
- On się wybija jakby to potęga była - stwierdziła dziewczyna z uśmiechem.
- Koniec gadania, skaczemy to - podciągnęłam rękawy. Niedługo zacznie się ściemniać, a ja muszę jeszcze pojeździć Wanilię. Asia westchnęła, poprosiła już wymęczonego kucyka o zagalopowanie i naprowadziła go na przeszkodę. Powiedziałabym, że trochę za wolno, ale pod koniec rozbujała go, a gniadosz wybił się wysoko w górę, elastycznie wylądował i pogalopował dalej.
- Jeszcze raz z drugiej nogi i kończymy - powiedziałam, siadając na trybunach. Dziewczyna wróciła z ogierem na ścieżkę, zmieniła kierunek przez półwolty i zagalopowali z wolty. Od razu mocne, równe tempo, prosty, długi najazd i łydka do wybicia. Soku zawahał się, dużo czasu stracił na wybicie, miałam wrażenie że widzę to na klatkowanym filmie. W końcu jego kopyta dotknęły twardo ziemi, potem spadła reszta ciała, razem z wytrąconą z równowagi Asią. Kucyk jakby kicnął kilka razy do przodu podrywając szyję, a dziewczyna wróciła na siodło.
- Rozkłusuj go, rozstępuj i do stajni - powiedziałam, zeszłam na ziemię i posprzątałam przeszkodę.
- Jak było?
- Na serio dobrze wam poszło, mam nadzieję, że powtórzycie to na kolejnych zawodach. Ja już lecę, wiesz co robić - odpowiedziałam i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Nie 12:40, 07 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|