Adrenaline
Prince of pensjonat
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:43, 03 Cze 2011 Temat postu: 3.06.11r.- pierwsze skoki pod siodłem, LL. |
|
|
Był ciepły, już letni dzień. Dzień dziecka, 3 czerwca. Jasne słońce ciepło paliło z czystobłękitnego nieba, dodając chęci życia i opalając... (mmm. ^ ^)
Dziś przyjechałam do Exodusa z kumplem. Był rok starszy ode mnie, ale z poczuciem humoru i bardzo spoko. Miał duże, ładne oczy i dłuższe, ciemnoblond włosy z grzywką.
Stanął przed stajnią, wciskając ręce w kieszenie kratkowanych, kremowo-brązowych rybaczek. Czarne najki lekko kontrastowały z białymi piętkami, a ale pasowały do białej bluzki z krótkim rękawkiem, którą miał na sobie.
Ja natomiast szłam niespiesznie przez stajnię w poszukiwaniu uwiązu i kantara Resa. Kantar znalazłam na łbie ogiera, natomiast uwiąz zawieszony był na haczyku obok boksu.
-Hej Romeo.- przywitałam go, dając słodkiego buziaka w chrapy.- Jak się ma mój przystojniak.? - spytałam, masując jego chrapy. Ogier wyciągnął szyję i skubnął chrapami moją kitkę, która opadła na lewe ramię. Odtrąciłam lekko jego łeb, wyciągnęłam rękę po uwiąz i podpięłam go do kantara, wyprowadzając srokacza.
-Łooo..!- komentarz do ogiera.- Ale bydle.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Ale ładne bydle.
Zaczęłam się śmiać, na co Krystian obdarzył mnie swoim szerokim uśmiechem. Podszedł do ogiera, ale za szybko wyjął dłoń z kieszeni na co ogier zadarł łeb w jednej sekundzie i odskoczył na bok.
-Hej, hej, spokojnie mały.- powiedziałam, głaszcząc go lekko po szyi.
Chłopak uniósł ręce w górę w geście: "Ja nic nie zrobiłem."
-Jest młody, musisz do niego podchodzić cierpliwie i powoli. Spokojnie.
-Ok.
Wyciągnął dłoń, pozwalając ogierowi na obwąchanie jej. Z początku rumak patrzył na niego kątem oka, ale w końcu wyciągnął łeb i trącił jego rękę.
-Lubi cię.
-Serio.?
Uśmiechnął się i poklepał ogiera po szyi. Obserwowałam to z błogim uśmiechem. Jednak szybko zaskoczyłam, że to będzie głupio wyglądało, więc przestałam się uśmiechać i spojrzałam na ziemię, a potem w głąb stajni.
-Krystian, przytrzymasz go chwilę.? Pójdę po szczotki, zaraz wracam.
-Eee... no ok...
Niepewnie wziął w rękę uwiąz.
-Nie bój się, najwyżej cię zje.
Uśmiechnął się nieśmiało. Ruszyłam do stajni, wzięłam pudełko szczotek i wyszłam na zewnątrz. Postawiłam szczotki pod płotem, wzięłam się po boki i z uśmiechem spytałam:
-I co, tak strasznie było.?
Wzięłam od niego uwiąz, przywiązałam ogiera do płotu i schyliłam się po szczotki.
-Pomóc ci.?- spytał Krystian, kucając obok skrzynki.
-Jeśli chcesz - odparłam z uśmiechem i wcisnęłam mu do ręki miękką szczotkę. Uznałam ją za najbardziej bezpieczną. Odwzajemnił uśmiech i podniósł się. Najpierw poklepał ogiera, potem szepnął: "Ej, mały, tylko spokojnie, ok.?" Uśmiechnęłam się na te słowa i poszłam na drugą stronę ogiera. Pewnymi ruchami szczotkowałam sierść, w przeciwieństwie do Krystiana, który delikatnie czyścił włosie.
-Możesz mocniej.- powiedziałam lekko, żeby go nie urazić.
-Aha, ok.- odparł. Przycisnął mocniej szczotkę, układając sierść ogiera.- Chyba mu się podoba.
-Mhm.- powiedziałam.- Na pewno. Dobrze się z nim dogadujesz. Zazwyczaj jest bardzo nieufny do innych.
Spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się po raz setny chyba już dzisiaj.
-Dobra, idę po rząd.
Kiedy pojawiłam się w drziwach z siodłem i ogłowiem, Krystian doskoczył do mnie i zabrał siodło.
-Daj, ciężkie jest chyba.
-Nie, to akurat lekkie...
-Ale pomogę.- na jego uśmiech ustąpiłam. Spojrzałam mu z wdzięcznością w oczy.
-Dziękuję.
-Spoko.
Zarzucił siodło przez płot i patrzył, jak zakładam ogierowi ogłowie, a potem siodło, w końcu ochraniacze.
-Łał, teraz wygląda jeszcze fajniej.!
-Heh, dzięki.- odparłam. Założyłam na głowę toczek i rękawiczki na dłonie. Chłopak parsknął śmiechem.
-No co.?
-AHahahahahah, lol, co ty masz na głowie ?
-To jest toczek.- odparłam i też zaczęłam się śmiać. Kiedy się uspokoiłam, wzięłam wodze i ruszyłam w stronę piaszczystego padoku, gdzie miałam zamiar ustawić parkur. Chłopak wszedł za mną na wybieg.
-Nie będziesz się nudzić.?- spytałam z grzbietu Resa.
-Przeżyję.- odparł z błyskiem w oku. W odpowiedzi uśmiechnęłam się i cmoknęłam, ruszając stępa.
Nie musiałam go wypychać, szedł bardzo energicznie, jakby chcąc zrobić dobre wrażenie na Krystianie. Zrobiłam woltę, kółko stępa, półwoltę, kolejne kółko i zebrałam ogiera. Po połowie kółka kazałam mu iść roboczym, potem wyciągniętym i znowu roboczym. Kiedy byłam pewna, że jest rozgrzany, ruszyliśmy kłusem. Ogierek bardzo energicznie truchtał po piachu. Poklepałam go i wyprostowałam się, na zmianę opadając i podnosząc się z siodła.
-Dobrze, Respekt.!
Chłopak obserwował z ciekawością jego ruch.
-Ładnie na nim wyglądasz.
-Dzięki.
Cmoknęłam, wyciągając kłus. Zrobiłam serpentynę, uważnie pilnując jego zadu i podporządkowania na narożnikach. Szedł miękko i bardzo energicznie. Wolta na A. Idealnie. Zwolniłam do stępa. Postanowiłam ćwiczyć przejścia. Najpierw stęp -> kłus. Dołożyłam łydki do boków, na co ruszył ochoczo. Dobrze.
kłus-> stój. Usiadłam na zad, lekko ściągając wodze. Ogier zadarł nieznacznie łeb i zwolnił, podstawiając zad pod kłodę. Bardzo dobrze.
stój -> kłus -> stój. Znów łydki do boków, tym razem z cmoknięciem i lekkim oddaniem wodzy. Ogier ruszył szybko, jadąc połowę prostej i zatrzymując się za X. Ok, wyszło. Pozwoliłam mu lekko się rozluźnić, kłusując koło na luźniejszych wodzach. W końcu je zebrałam, zasekurowałam tempo łydkami i naprowadziłam ogiera na drągi. Nastawił uszy i lekko przyspieszył na moją łydkę. HOP HOP HOP. Bez zarzutu. Pojechałam przez środek, odbijając w prawo. Minęłam pierwszy narożnik, FA, wyciągając kłus na kolejnym, na AK i przygotowując się na golop w HC. Usiadłam wygonie w siodle, opuściłam pięty, dołożyłam kolana do tybinek i łydki do boków, w końcu dając łydkę i lekko cmokając. Ogier ruszył z początku nierównym, haotycznym i szybkim galopem, jednak przy trzecej foule zwolnił i unormował rytm. Minęłam M, B, F, w sumie całą ścianę i na FA zrobiłam woltę. Pojechałam aż do E i przeszłam do kłusu, zatrzymując się w X. Spuściłam powietrze z ust. Wyszło.! Cmoknęłam, ruszając kłusem i na B galopem. Perfekcyjnie.!
Po kółku galopu na luźniejszej wodzy zwolniłam do kłusu i jeszcze raz pokonałam drągi.
-Brawo.!- dopiero przypomniało mi się o Krystianie, który przyglądał się nam z nieskrywanym podziwem. - Zaje... Zarąbiście jeździsz.!
Uśmiechnęłam się promiennie.
-Dzięki.!- odkrzyknęłam. Podjechałam do chłopaka, a Res parsknął, opierając łeb o jego ramię. Uśmiechnęłam się pogodnie.
-Ustawisz mi stacjonatę.? 30 starczy.
-Ehh... Chętnie, ale co to..?
-A, no tak. Przeszkoda z drągiem... Pokażę ci, potrzymaj go.- powiedziałam, zeskakując z siodła i wręczając mu wodze. Pobiegłam do składziku na przeszkody i przyniosłam drąg oraz dwa słupki.
-Spójrz.- powiedziałam łagodnie. Ustawiłam przeszkody, opisując mu dokładnie, gdzie co się zapina i gdzie kładzie, a on obserwował uważnie. Świetnie mi się z nim pracowało.
-Ok, rozumiem.- uśmiechnął się, patrząc mi prosto w oczy. Poczułam, że się rumienię i szybko zabrałam wzrok.
-To... ja może wsiądę...
-Ok.- wcisnął ręce w kieszenie i uśmiechnął się łagodnie. Odwzajemniłam uśmiech. Podeszłam do ogiera i wskoczyłam na siodło. Pozwoliłam ogierowi obwąchać przeszkodę, objechałam ją w stępie i kłusie, po czym zrobiłam kółko kłusa roboczego. Skierowałam ogiera na przeszkodę. Nastawił uszy, a ja maksymalnie się na nim skupiłam.
-Dobrze. Teraz mały pokaż, na co cię stać. Pokaż, co potrafisz.- szepnęłam, patrząc wyzywająco na przeszkodę.- Dalej, Res.!
Ogier podkłusował pod przeszkodę i odbił się, przeleciał nad stacjonatą i wylądował, machając długim, kruczoczarnym ogonem.
-Brawo, Res.!- mocno poklepałam rumaka po szyi. Należało mu się. Cmoknęłam łagonie, jadąc galopem na F i przygotowując się na kolejny skok. Teraz z galopu. Ogier nastawił znów uszy, machnął ogonem i przyspieszył lekko. HOP. Bez zrzutki.
-Dobrze.!
Pojechałam tym razem z drugiej strony, galopem. Tutaj zadarł łeb i lekko stracił rytm, zrzucił drąg.
-Nie przejmuj się.- pocieszył mnie chłopak, poprawiając stacjonatę.- Spróbuj jeszcze raz.
-No pewnie.- uśmiechnęłam się, przechodząc na luźnych wodzach do galopu. Zebrałam je i przygotowałam się na skok. Ogier tym razem złapał równy rytm i przeskoczył. Jak.? Idealnie.
Poklepałam go mocno. Brawo, Respekt, brawo.
-Ej, podnieść ci do 40 cm.?
-A podnieś.
-To już.- chłopak pomocnie pochylił się i podniósł wysokość poprzeczki. Cmoknęłam, galopując po chwili na przeszkodę. Kolejne 10 cm nie zrobiło na nim wrażenia. Pokonał je i zarżał zirytowany.
-Hm... Chyba nie jest zadowolony... On pod tobą by ze skóry wyskoczył.! 1m.?
Zaczęłam się śmiać.
-Dzieki, ale to jego pierwsze skoki pod siodłem. Nie chcę go przemęczyć. Poproszę 50cm.
-60.
-50.
-58.?
-Heh, 55.
-Niech ci będzie. Ale i tak skoczyłby więcej.- odparł, odrzuciając ruchem głowy włosy, które opadły mu na oczy. Pojechałam galopem. Ogier miał równe tempo. Raz dwa trzy HOP. Yeah, udało się.!
-60.!
-No okej, okej... Ale to będzie koniec.
-No okej.
Zaśmiał się i podniósł poprzeczkę. Znów równy galop. Poczułam lekki stres, ale "Przecież to tylko 60, uspokój sie downie.!" - mówiłam sama do siebie. Nagle skoczył. Czysto.
-Hahah, widzisz.?
-Widzę.!- krzyknęłam, obściskując szyję ogiera.- Brawo, maleńki.!
Kiedy już go rozstępowywałam, rozmawiałam z Krystianem.
-Nie chcesz wsiąźć.?
-Ehh... Chyba nie...
-No co ty.! Wskakuj.!
-Hmm... Ee...
-No dajesz.!
-No... UWAŻAJ.!
Nagle drzwi ogrodzenia trzasnęły z hukiem, kiedy wiatr, który się zerwał, zatrzasnął bramkę. Ogier zarżał przenikliwie i ruszył torpedą naprzód. Pochyliłam się, bo mnie zarzuciło. Próbowałam zebrać wodze. Kiedy mi się to uwało, nie spadając, podniosłam szybko wzrok. Pędziliśmy prosto na jakąś większą przezkodę... Nie, nie, nie.!
-Respekt.!- krzyknęłam, próbując zrobić woltę. Jak do ściany. Ogier wybił się i wykonał potężny skok. Przycisnęłam się do jego szyi, oddając wodze. Ogier wylądował, zaczął parskać i zwolnił pod naciskiem na zad i pysk.
-Jezu.!- szepnęłam, lekko drżąc. Chyciłam się jego grzywy, siedząc w siodle jak kołek. Rumak parsknął.
-Adre.!- Krystian był przy mnie pierwszy. Zsunęłam się z siodła w jego ramiona. Chycił mnie silnie.- Nic ci nie jest.?
Miał drżący głos.
-Tak, tak, w porządku...- odparłam, co było tylko w połowie prawdą, bo wciąż lekko się trzęsłam. Chłopak zauważył to i w milczeniu założył mi swoją bluzę. Pachniała świeżo, była ciepła... Rozluźniłam się w jego ramionach. Spojrzałam mu w oczy z wdzięcznością.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.- odparł łagodnie. - Poprowadzę go.
Chwycił wodze ogiera. Wstałam, lekko otrzepując się z piachu. Poszłam cicho za moim ogierem i Krystianem, który objął mnie lekko ramieniem. Pod stajnią uparł się, że go rozbierze i wyczyści. Usiadłam na ogrodzeniu, lekko gładząc jego pysk.
-Respekt, co ty robisz.?
Ogier zwiesił łeb. Pomyśłałam po chwili, że gdyby nie to, nie siedziałabym teraz w jego bluzie, a on nie rozbierałby mi konia i nie troszczył się tak o mnie. Uśmiechnęłam się, mimo, że rozum mi podpowiadał, że nie powinnam się z tego cieszyć. Ale nie potrafiłam inaczej...
W końcu koń był suchy i błyszczący. Ogłowie zamieniło się z kantarem. Chłopak podał mi uwiąz, gdy prowadziłam ogiera na pastwisko. Poleciał prosto pod dąb.
-Muszę ci przyznać - powiedział - że jesteś dzielna.
-Gówno prawda.- odparłam z lekkim uśmiechem.
-Oj, daj spokój.
-Dziękuję jeszcze raz... Za pomoc, za bluzę no i .... za wszystko.
Chłopak uśmiechnął się ciepło. Nie wiedziałam czemu, ale zawsze patrząc mu w oczy, nie potrafiłam zwracać uwagi na to, jaki mają kolor. Zawsze w nich tonęłam. Odwzajemniłam uśmiech, a potem spojrzałam na Resa, który pasł się w zachodzącym słońcu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|