anitaikonie3
Prince of pensjonat
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland
|
Wysłany: Śro 19:08, 04 Maj 2011 Temat postu: 25.09.2010r - Skoki LL, na oklep i luzem |
|
|
Koń: Arizona
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: skoki LL
Miejsce: hala
Postanowiłam potrenować z welshką skoki, aby przygotować ją do zawodów.
Na początek podeszłam do jej boksu i przywitałam się z klaczką, która wychynęła przyjaźnie i powąchała moją rękę. Pogłaskałam ją po głowie i poszłam po sprzęt.
Przyniosłam go i do pomieszczenia weszłam ze skrzynką. Wyczyściłam z łatwością grzecznego konika, który stał spokojnie i się nie ruszał. Po tym uznałam, że nie będę klaczki męczyć siodłem tylko zrobimy sobie trening na luzie, czyli na oklep.
Założyłam jej ogłowie, ochraniacze i wyprowadziłam na halę.
Na hali udało mi się wskoczyć na dośc niski grzbiet i ruszyłyśmy spokojnym stępem. Ari nie wybijała, była wygodna w tym chodzie.
W stępie porobiłyśmy trochę wolt i ósemek oraz wężyków, aby się trochę rozgrzać, potem ruszyłyśmy kłusikiem.
W pomieszczeniu ustawione były trzy przeszkody – stacjonaty o wysokości 40, 50 i 70cm. Wokół nich wykonywałyśmy kolejne wolty, ósemki i serpentyny, czasem bez logicznych zakrętów. W każdym razie rozgrzewałyśmy się skręcając i zawracając czasem nawet o 180 stopni.
Po trudniejszym kłusiku przeszłam do stępa. Klacz z chęcią wyciągnęła nie co łeb, ale nie jakoś specjalnie. Poklepałam ja i zrobiłyśmy pół pełnego koła.
Po chwili znowu kłus, tym razem wyraźniejsze, energiczniejsze tempo.
Gdy Ari już nie co wyciągnęła kopyta przejechałyśmy przez drągi, które były ustawione dla niej na kłus przed przeszkodami. Poklepałam ją, kiedy przeszła właściwie bez błędnie. Wykonałyśmy to ćwiczenie jeszcze raz i przeszłam do stępa.
Chwila odpoczynku, na prostej kłus i zagalopowanie, oczywiście na dobrą nogę. Poklepałam i zrobiłam z nią po kółku na każdą nogę. Po tym zrobiłyśmy ładny najazd na 40cm, które Ari pokonała, jakby to była Cavaletka z wyskokiem. Właściwie nie poczułam kiedy się wybiła, a kiedy wylądowała. Była bardzo wygodna. Poklepałam ją za ładnie oddany skok i galopem dalej ruszyłam na 50cm. Równie łatwo nam to poszło. Poklepałam i na chwilę do kłusa.
W tym chodzi Ari trochę wyciągnęła sobie łeb. Po chwili znowu zagalopowałam i najechałam na 40cm. Było super, potem od razu 50cm, a na koniec 70. Przy ostatniej przeszkodzie już poczułam moment wybicia i lądowanie, ale też nie było to jakieś super nieprzyjemne przeżycie.
Poklepałam ją i przeszłam do kłusa. W tym chodzie przejechałyśmy dwa pełne koła i do stępa. Zeszłam z Ari i zdjęłam jej ogłowie.
W rogu hali stał bat. Wzięłam go do ręki, lecz tak naprawdę nie był potrzebny. Arizona już ruszyła kłusem, a potem galopem, brykając co jakiś czas. Gdy już trochę się uspokoiła spróbowałam ja nakierować na najniższą stacjonatę, która stała przy samej ścianie.
Arizona poszła na nią galopem i skoczyła bardzo wysoko jak na kuca. Przeleciała, jakby skakała 60cm. Pochwaliłam ją głosem i pognałam na 70cm, które stało na przeciwległej ścianie do 40cm; 50cm stało na środku, więc nie było raczej możliwości jej na nie skierować.
70cm skoczyła wybijając się na 80cm, a to jeszcze nie był jej maks. Wiedziałam, że potrafi wyżej, ale nie chciałam jej męczyć. Wystarczy.
Złapałam ją zaraz po tym, jak podeszła do mnie nie co zziajana. Założyłam jej ogłowie, wskoczyłam na grzbiet i występowałam izabelkę.
Po tym, jak wyschła zaprowadziłam ją do stajni. Tam zdjęłam na dobre ogłowie i dałam cukierka. Z jej nogami wszystko było w porządku, więc wyszłam zabierając sprzęt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|