Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

21.02.2011r - Zapoznanie z Blacky

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi
Autor Wiadomość
anitaikonie3
Prince of pensjonat



Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland

PostWysłany: Śro 19:10, 04 Maj 2011    Temat postu: 21.02.2011r - Zapoznanie z Blacky

Przyjechałam do AA, zaparkowałam, wysiadłam i rozejrzałam się z ciekawością. "O boże, nie byłam tu całe wieki", pomyślałam sobie. Tak, stajnia zdecydowanie się wyrobiła. Zaczęłam rozglądać się za jakimiś znajomymi twarzami czy kimś, kto mógłby mi wskazać drogę do nich, ale niestety nikogo nie widziałam. Zrobiłam to, co przyszło mi na myśl automatycznie - weszłam do najbliższej stajni. Zobaczyłam znajome mordki - Wiarę i Punia, dwa konie należące do Joanne. Pogłaskałam je z czułością, aż mi się łezka w oku zakręciła. "Kurczę, gdzie ta Cho się podziewa?", pomyślałam i ruszyłam do drugiej stajenki. Przeszłam się korytarzykiem i usłyszałam jakieś dźwięki, a na końcu otwarte drzwi do jakiegoś boksu. Zakradłam się cicho na palcach i zajrzałam ostrożnie. Tak, od razu poznałam tę czuprynę! Nie mogłam jednak się normalnie zdradzić, więc odczekałam sekundę, aż pochylona sylwetka Cho się podniesie i z rozpędem wskoczyłam jej z plecy.
- Aaa! - przeraziła się, złapała za głowę, przez co upuściła to, co chwilę wcześniej trzymała. Zorientowałam się, że była to wielka garść smakołyków i ogarnęło mnie poczucie winy, ale zamiast zeskoczyć z pleców biednej dziewczyny jedną ręką zasłoniłam jej oczy, a drugą zaczęłam ją czochrać. Tamta już zupełnie nie wiedziała co robić, więc podskoczyła! Ja zaskoczona trochę straciłam równowagę i zaczęłam lecieć do tyłu, a że oplotłam wokół niej nogi, poleciałyśmy do tyłu razem. Na chwilę zapadła cisza, a potem mój gwałtowny wybuch śmiechu przeszył powietrze. Po chwili dołączyła do mnie Chocky i tak leżałyśmy w czyimś boksie tarzając się ze śmiechu. Po paru(nastu?) minutach wreszcie się ogarnęłyśmy. Najpierw patrzyłyśmy się na siebie w osłupieni znowu w ciszy, a potem w tym samym momencie zaczęłyśmy piszczeć tak, że uszy bolały. Rzuciłyśmy się sobie w ramiona krzycząc, piszcząc, śmiejąc się i tarzając na przemian.
- Tęskniłam! - zawołałam do niej.
- Ja też! Nareszcie przyjechałaś!
- Muuusiaaaaałam!
Wreszcie się trochę uspokoiłyśmy. Trzeba było wstać, otrzepać się ze słomy i powybierać upuszczone smaczki. W końcu spoważniałyśmy obydwie.
- Mam dla ciebie propozycję. - zaczęła Cho.
- O jezu, chyba powinnam się bać! - zażartowałam.
- Oj, tak, na pewno!
- No to zaczynaj, jestem silna.
- No więc mam taką klaczkę walijską, Arizonę. Chciałabyś może..
- Tak, chciałabym. - zgodziłam się od razu z uśmiechem. Cho nachmurzyła się lekko zniecierpliwiona.
- Nawet ci jeszcze nie powiedziałam o co chodzi, a ty już się zgadzasz!
- Ufam ci, że to będzie coś zajebistego!
- Mmmm.. No okey. Ale pozwól, że dokończę. Może współdzierżawa Arizonki? Świetny kuc, naprawdę, jak ją zobaczysz to się przekonasz.
- Gdzie jest ta chabeta?! - zawołałam żartobliwie wymachując w powietrzy wyimaginowaną szablą. Cho roześmiała się, złapała mnie za rękę i poprowadziła w stronę czwartego boksu. Na drzwiach wisiała tabliczka ze zdjęciem ślicznej, izabelowatej kucki o bystrym spojrzeniu. Zaśmiałam się, otworzyłam pewnie drzwi i wlazłam do środka. W centrum boksu leżała piękna, ale brudna od zadu aż do chrap jasna kobyłka i zarżała przyjaźnie, jak Cho weszła do środka za mną. Ukucnęłam obok niej, pogłaskałam po szyjce, a ona zaczęła mnie pieszczotliwie łapać chrapami, nie za dłoń, ale za rękaw. Moja wytęskniona towarzystwa usiadła po drugiej stronie i zaczęła gładzić Arizonę po brzuchu, strzepując przy okazji trochę błota.
- Dopiero została sprowadzona z padoku. Ma chyba jakieś specjalne uzdolnienia, nikt się nie brudzi tak szybko i mocno, jak ona! To dla nas wielkie wyzwanie - odpicować ją zupełnie przed każdymi zawodami.
- Wyobrażam sobie, miałam przyjemność poznać parę siwków i innych jasnych koni - uśmiechnęłam się współczująco. Przypomniałam sobie o czymś, więc wyjęłam z kieszeni wielką marchewę i pomachałam nią przed nosem Ari. Tamta najpierw podniosła głowę, poniuchała, a ja w ostatniej chwili ostrzegłam Cho krzykiem: "wstawaj", bo parę sekund później kucka zaciekawiona już nie leżała, a stała. Chocky spojrzała na mnie groźnie spode łba, a ja posłałam jej przepraszające spojrzenie. Rozpogodziła się trochę, a ja zaczęłam ćwiczyć z Arizoną ukłon, wkładając jej marchewę między nogi i zniżając, a jej łeb podążał za moją ręką. Dość szybko i bez wahania zgięła mocno przednie nogi, więc w nagrodę podarowałam jej tę wytęsknioną marchewkę. Zarzuciła łbem wesoło i pogrzebała nogą w ziemi. Jezu! Już wiedziałam, że się dogadamy!
- Chocky, nie ma bata. Zgadzam się, na pewno!
Cho patrzyła z rozbawieniem na mój rosnący entuzjazm, ale po jakimś czasie wyciągnęła mnie "siłą" z boksu mojej nowej podopiecznej i zaprosiła do siebie na kawę. Tego mi było zdecydowanie trzeba!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin