anitaikonie3
Prince of pensjonat
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poland
|
Wysłany: Śro 19:14, 04 Maj 2011 Temat postu: 17.03.2011r - Trening zapoznawczy - trochę tego i owego |
|
|
Po południu przyjechałam do Cavalcade, by wsiąść na kuckę, którą miałam się aktualnie trochę zajmować - Arizonę. Izabelkę znałam już od dawna, jednak nie miałyśmy zbyt wielu wspólnych treningów. Dziś lekka jazda ujeżdżeniowa, parę skoków i tyle. Wytaszczyłam z siodlarni sprzęt i poukładałam przed jej boksem. Walijka spojrzała na mnie raźno i parsknęła.
-Cześć mała. Jak tam? - Pogładziłam ją po urokliwym pyszczku i weszłam do pomieszczenia, łapiąc w dłoń kantar i uwiąz. Pogładziłam klaczkę po szyi, odziałam w to co trzeba, wyprowadziłam i uwiązałam. Zdjęłam z niej derkę, przeczesałam z wierzchu włosianką, bo zlepek nie zauważyłam, długą dość grzywkę i gęsty, jasny ogon rozczesałam, na koniec zostały mi kopyta. Arirka ładnie podała mi wszystkie nogi, była dobrze wychowanym koniem, nie to co moje dzikusy. Po udanym czyszczeniu pogładziłam ją po szyi wpatrując się w żywe, duże i lśniące oczęta. W końcu jednak ocknęłam się z zamyślenia i sięgnęłam po ochraniacze. Odziałam w nie wszystkie 4 nogi, wzięłam siodło i usadowiłam na grzbiecie małej. Zapięłam popręg na pierwszą dziurkę.
-Oho....chyba trochę Ci się przytyło kucyku - Powiedziałam z uśmiechem. Przykryłam zad klaczki derką polarową i złapałam ogłowie. Zdjęłam jej z pyszczka kantar, poprosiłam o przyjęcie oliwki. a gdy po chwili oporu otworzyła buzię i dała sobie kiełzno włożyć pozakładałam resztę. Pozapinałam, dopasowałam, siebie też ogarnęłam i dociągnęłam popręg, opuściłam i uregulowałam strzemiona, następnie lekko wskoczyłam na jej niski grzbiet.
Przytrzymałam małą, która już by ruszyła do przodu, złapałam strzemiona i dopiero przyłożyłam łydki do stępa. Na luźnej wodzy poszłyśmy na halę. Przez pierwsze 5 minut stępowałyśmy sobie spokojnie między przeszkodami, następnie zaczęłam rytmicznie pobudzać ją łydkami i ustawiać na coraz krótszych wodzach, jednak utrzymując lekki, stabilny kontakt ręki z pyskiem. Wyjechałyśmy stępem na linie środkową i prostujemy się - mała miała tendencję do wykrzywiania się w prawo. Dopracowałyśmy to, poćwiczyłyśmy też zatrzymania w X, nieruchomość i ruszenia stępem pośrednim. Przejścia stęp pośredni-stęp swobodny-stęp pośredni i na koniec praca na kole 20 m w obie strony, parę mniejszych wolt i dociągamy popręg.
Ze stój ruszenie kłusem, na nieco mocniejszą łydkę. Fajna reakcja na pomoce, jedziemy sobie spokojnie, kłusik roboczy, lekki kontakt, czasem jakaś wolta, koło, przejście, z czasem także drągi. Po jakiś 5 minutach samego kłusa zaczęłam powoli, stopniowo zbierać małą w kłusie i prosić o nieco większy wysiłek. teraz jechałyśmy kłusem pośrednim i po dobrej rozgrzewce na woltach, serpentynach, drągach i przejściach spróbowałyśmy przejechać sobie program L-10R, czyli na brązową odznakę. Te chwila galopu były naszymi pierwszymi zagalopowaniami tego dnia.
Wyjechałyśmy stępem na linię środkową, zatrzymanie. Arirka stanęła równo, grzecznie, bez wiercenia. Ukłoniłam się, chwilę postałyśmy i stęp. Przy C skręcamy w prawo i w M ruszenie kłusem. Ładne, chociaż nieco opóźnione. Jedziemy sobie kłusem roboczym do B, gdzie wyjazd na duże koło. Do E kłus anglezowany, potem usiadłam w siodło i kończymy koło w kłusie ćwiczebnym. Półparada przed B i w B zagalopowanie na prawą nogę. Ładne ruszenie, kucyk mający sporo energii podrzucił lekko zadkiem, machnął łebkiem i ruszył szybkim, ale w miarę kontrolowanym galopikiem. Tak jedziemy sobie równym tempem do H, gdzie do kłusa anglezowanego. Przekątna MXK, potem w A koło 20 m w półsiadzie - nawet nawet, choć nieco jajowate. Po ukończeniu koła usiadłam w siodło i kłus ćwiczebny. Od B pół koła w kłusie i zagalopowanie w E, jadąc z lewej nogi docieramy do M, gdzie przejście do kłusa anglezowanego, w C kłus ćwiczebny i do E, gdzie zatrzymanie. Nieruchomość 5', ruszenie stępem pośrednim. W K ruszenie kłusem - ładne, reakcja na łydkę błyskawiczna. Wyjazd na linię środkową, zatrzymanie, ukłon i luźna wodza, stęp i oczywiście pochwała dla izabelki. Gdy wróciłyśmy na ścianę nabrałam wodze, pozbierałam klaczkę i zagalopowanie ze stępa - fajna reakcja na łydki. Pogalopowałyśmy trochę w prawo, trochę w lewo wykonując spore ilości wolt, przejść i lotnych zmian nóg. Na początku Arizona nie rozumiała, o co chodzi ze zmienianiem nogi w galopie, jednak szybko załapała.
Przyszła pora coś poskakać. Przejechałam z Arizoną parę razy cavaletti 30 cm na jedno fule galopu, parę razy w kłusie i znów coś z brązowej odznaki. koperta ok.40 cm i 3 drągi przed nią. Żwawy najazd z kłusa, koń prosty, zamknięty w pomocach. Drągi ładnie, koperta nieco niepewnie. No to jeszcze raz. Przed kopertką mocniejsza łydeczka i fajny, mocny skok. Po lądowaniu galopujemy sobie z lewej nogi. Duży najazd na stacjonatę 50 cm. Równe tempo, koń lekko wygięty w prawo, by zmienić w skoku nogę, równowaga i spokój, jednak pilnujemy, by nie zabrakło impulsu. Arizona wybiła się lekko i spokojnie, gładko, lekko płasko poszybowała nad przeszkodą. Słusznie wylądowała na prawa nogę i jedziemy na szereg: stacjonata 60 cm (2 fule) murek 70 cm. Arizonka postawiła uszka i już chciała przyspieszyć, jednak przytrzymana posłusznie zwolniła. Odskok nieco za bliski, jednak przy takich wysokościach z łatwością się wyratowałyśmy. 2 równe, spore fule i dobre wybicie na murek, skok ładny, okrągły, z zapasem. Jadąc z lewej nogi zrobiłyśmy duży zakręt i czekał na nas okser 75 x 50 cm. Arizona spokojnie wybiła się na niego, poleciała lekko, w sumie skakała jakoś bez przejęcia. No ale co się dziwić, przeszkody te były naprawdę niewielkie. Iskierkę żywiołu widać było tyko w szeregu, może troszkę przy okserze. Stwierdziłam, że nam na dziś wystarczy.
Rozkłusowałam walijkę na luźnej wodzy w 10 minut, potem rozstępowałam w tyle samo i wracamy do stajni. Wjechałyśmy do pomieszczenia, gdzie zsiadłam, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i przed boks idziemy.
Zdjęłam klaczce siodło, ochraniacze i ogłowie, przykryłam derką i wpuściłam do boksu, gdzie dostała soczyste jabłko. Zamknęłam drzwiczki i pozbierałam sprzęt, następnie odniosłam go do siodlarni. Poszłam pogadać trochę z Chocky, koniecznie chciała wiedzieć, jak poszedł pierwszy trening.
Post został pochwalony 0 razy
|
|