Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:55, 02 Maj 2011 Temat postu: 02.05.11 - Nauka utrzymywania pozy wystawowej |
|
|
Był wczesny ranek. Pogoda tego dnia nie zapowiadała się zachęcająca. Co prawda świeciło słońce, ale wiał silny wiatr, przez co było zimno. Wypiłam kawę i wzięłam się za jedzenie śniadania. Gdy skończyłam zajrzałam do niebieskiego zeszytu. Na szczęście, notes mówił, że mam same treningi na hali. Pierwszą miałam w Exodusie z kasztanowatą arabką Romantyczną Balladą. Niezwykle rzadko zamawiany, trening pokazowy. Usiadłam na krześle, chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do właścicielki Romantycznej. Opowiedziała mi trochę o swojej podopiecznej. Czas strasznie mi się dłużył. Wreszcie zbliżał się czas wyjazdu. Przebrałam się w swój najlepszy strój jeździecki i wsiadłam do auta. Ruszyłam do stadniny. Dojazd zajął mi trochę czasu, bo GPS szwankował i kilka razy musiałam zawracać. Na szczęście nie spóźniłam się, przewidywałam taki rozwój wydarzeń, więc wyjechałam dużo szybciej. Kiedy już dotarłam, zaparkowałam auto i ruszyłam do zadbanego budynku zamieszkiwanego przez konie. Szybko odszukałam Balladę. Wyglądała smutno i otępiale ponad drzwiami boksu. Przywitałam się, dałam powąchać i ruszyłam do siodlarni. Zabrałam zestaw do pielęgnacji i prezenterkę. W mgnieniu oka byłam powrotem. Zapięłam kasztance uwiąz i wyprowadziłam z boksu. Przywiązałam ją i chwyciłam szczotkę oraz zgrzebło. Wyszczotkowałam całą rudą sierść klaczy, która teraz cudnie błyszczała. Odłożyłam przedmioty i chwyciłam grzebień. Zajęłam się czesaniem jej pięknej grzywy i ogona. Szło mi bardzo żwawo, bo arabka nie miała żadnych kołtunów. Odłożyłam i grzebyczek, a w mojej ręce znalazła się kopystka. Romantyczna ładnie podawała nogi i skończyłam dość prędko. Kopystka znalazła się na swoim miejscu. Wyniosłam cały zestaw powrotem do siodlarni. Wróciłam i założyłam arabce prezenterkę. Bardzo ładnie w niej wyglądała. Zapięłam jej jakiś ładniejszy uwiąz i ruszyłyśmy na halę. Wewnątrz budynku czekała już moja znajoma, która miała pomóc. Pospacerowałam trochę u boku kasztanki przy okazji ustalając z Wyrwijką co będziemy robić. Klacz szła bardzo grzecznie. Szłyśmy wzdłuż wydeptanych ścieżek czasem zbaczając i wykonując przekątne, albo ósemki. Po kilkunastu minutach przyspieszyłyśmy kroku i Romantyczna Ballada przeszła do kłusa. Starałam się być w stosunku do niej delikatna, żeby tylko jej nie zrobić przykrości, wiedziałam, że dużo przeszła i spędziła trochę czasu w Stajni Centralnej. Kasztanka szła tym chodem jeszcze przez kilkanaście minut. Zrobiłyśmy parę okrążeń, przekątnych, wolt i ósemek. Dziewczyna która nam się przyglądała wreszcie odezwała się:
- No to co Destiny, możemy zaczynać?- spytała nieśmiało.
- Jasne. Do roboty. – odpowiedziałam i podeszłam do niej z arabką.
Zatrzymałam klacz. Wyrwij dokładnie obejrzała konia i razem wymasowałyśmy zwierzę terapią T-Touch. Romantyczna szybko się zrelaksowała dzięki czemu mogła bardziej się skoncentrować i szybciej nauczyć. Moja przyjaciółka przystawiła do ust gwizdek i mocno dmuchnęła. Wydał on z siebie dźwięk niedosłyszalny dla ludzkiego ucha, ale arabka doskonale go usłyszała. Ja ustawiłam jej nogi, a Wyrwij trzymała uwiąz żeby klacz wysoko podniosła głowę i zaprezentowała jak najlepiej swoją łabędzią szyję. Cofnęłam się i przyjrzałam efektowi końcowemu. Ballada wyglądała zupełnie jak wszystkie konie na pokazach. Chwyciłam uwiąz i poprowadziłam ją kawałek do przodu. Druga osóbka przejęła ode mnie przedmiot i znów dmuchnęła w gwizdek. Ja podeszłam do nóg klaczy i znów je ustawiłam. Na razie kasztanka z pewnością nie załapała o co chodzi, więc musiałyśmy zacząć wszystko od początku. Wyrwij przeszła z arabką kilka kroków naprzód, zatrzymała ją i znów przytknęła gwizdek do ust. Tak samo i ja. Cofnęłam się, a potem kolejny raz poustawiałam nogi piękności, aby prezentowała się jak prawdziwa arabska księżniczka. Można było zauważyć mały postęp. Kiedy przesuwałam jedną z jej tylnich nóg, widocznie zrozumiała o co chodzi i pomogła mi przy tym, samodzielnie przesuwając kopyto kawałek po piasku. Poklepałam ją po szyi pochwaliłam. Bystry zwierzak. Nasz trening powoli zaczął przynosić upragnione efekty. Zaczęłyśmy wszystko od początku. Kilka kroków klaczy do przodu, zatrzymanie się , dmuchnięcie w gwizdek i odpowiednie ustawianie nóg, głowy i szyi. I znowu udział Ballady. Tym razem z własnej woli sama ustawiła dobrze jedną z nóg kiedy zamierzałam jej ją przestawić. Razem z Wyrwijką robiłyśmy się z niej coraz bardziej dumne. Coraz szybciej rozumiała o co w tym chodzi i robiła to samodzielnie. Jednak nie dawałyśmy za wygraną i planowałyśmy ćwiczyć z nią to stój pokazowe, aż ustawi się tak samodzielnie. Nie było to męczące ćwiczenie, więc miałyśmy dużo czasu. Na urozmaicenie treningu przebiegłam się kawałek kłusem razem z klaczą, żeby nie znudziło jej to ciągłe stanie. Po zrobieniu jednego okrążenia wróciłyśmy do naszej towarzyszki. Podałam jej uwiąz, zatrzymała arabkę i dmuchnęła w gwizdek. Ballady sama ustawiła jedną tylną nogę, a drugą lekko przesunęła. Coraz lepiej jej szło. Nagrodziłyśmy ją za wysiłek kawałkiem marchewki. Powtarzałyśmy wszystko kilka razy aż klacz w końcu dała radę i sama ustawiła się w dobrej pozycji. Wyglądała naprawdę cudownie. W nagrodę znów dostała marchewkę. Przećwiczyłyśmy to z nią jeszcze chwilkę, żeby mieć pewność, że już to potrafi. Gdy uznałyśmy, że jest już gotowa zaprowadziłyśmy ją do stajni. Z pomocą Wyrwij dokładnie wyszczotkowałyśmy całą jej sierść, chociaż za bardzo nie było z czego, bo nie miała zbyt wielu rzeczy którymi mogłaby się wybrudzić. Wyczesałyśmy jej grzywę wraz z ogonem oraz wyczyściłyśmy kasztance kopyta. Odniosłyśmy wszystko do siodlarni i wprowadziłyśmy Balladę do boksu. Pożegnałyśmy się z nią i każda ruszyła w swoją stronę. To był bardzo udany trening, dzięki któremu kobyłka będzie lepiej spisywać się na pokazach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|