Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:40, 29 Sty 2011 Temat postu: Zapoznanie z czaprakiem, derką i ochraniaczami |
|
|
Przed treningiem z Ruthlessem chciałam potrenować z Wanilką. Jej sierść stopniowo siwiała, ku mojemu zadowoleniu. Podrapałam ją za uszami, potem między oczami po czym założyłam kantar. Przywiązałam srokatkę na korytarzu i wyczyściłam starając się być delikatna. Podniosłam każdą nogę dwa razy, lekko pogmerałam kopystką by przyzwyczaiła się do jej dotyku. Poklepałam ją po szyi i dla rozgrzewki oprowadziłam po korytarzu stajni.
Zaczęliśmy od ochraniaczy. Trzymając napięty uwiąz za końcówkę zapięłam jeden na przedniej nodze. Dociągnęłam paski tak, by nie spadł. Podrapałam ją po kłębie by się uspokoiła. Zachęciłam srokatkę do ruchu naprzód pociągnięciem za uwiąz. Nilka nie do końca zginała nogę, szła jakby miała ją zabandażowaną. Widząc jej mało gwałtowną reakcję założyłam resztę ochraniaczy, trzymając na uwiązie. Bacikiem ponagliłam ją do stępa obok mnie. Co chwila przystawała i oglądała ochraniacze. W pewnym momencie kwiknęła i odskoczyła galopując w stronę swojego boksu. Cały czas brykała. Pobiegłam za nią, starałam złapać ją by nie zrobiła sobie krzywdy. Gdy już trzymałam ją w bezpiecznej odległości sprawdziłam czy nic się nie stało - chyba jednak wszystko było w porządku. Mocno ją utrzymując i nie pozwalając stawać przeprowadziłam ją po stajni, potem kółeczko kłusa. Uwiązałam ją na dwa uwiązy tak, by nie mogła zrobić sobie krzywdy. Dałam jej do powąchania następny zły twór - czaprak i derkę. Następnie rozłożyłam jej tuż przed jej nosem, zmusiłam ją by dotknęła, powąchała. Następnie zaczęłam smyrać nim ją po całym ciele. Jednocześnie głaskałam jej srokatą sierść utrzymując spokojny nastrój. Klaczka nie była zachwycona, ale nie stawiała oporu. To samo powtórzyłam z derką. Pod koniec sesji mogłam już swobodnie położyć czaprak na jej grzbiecie oraz całkowicie rozłożyć derkę. Czaprak odłożyłam do siodlarni, dokończymy zabawę z samą derką. Nyśce było do twarzy w czerwonym szczególnie, że kawowa sierść bielała, podobnie jak rudawa grzywa. Gdzieniegdzie refleksy były już całkiem niewidoczne, zastąpione przez biel.
Zaczęłam dotykać i naciskać klacz w miejscach gdzie będą opinać ją pasy utrzymujące derkę na miejscu. Do kieszeni wrzuciłam sobie garść cukierków. Dałam jednego klaczy po tym jak zapięłam popręg. Był lekko zapięty, jednak zapobiegał jako tako przesuwaniu się derki. By całkiem ją unieruchomić należało zapiąć pasy barkowe i te pod ogonem. Klacz nie buntowała się gdy zapinałam pasy leżące na łopatkach, lekki bunt wyjawiła przy malutkim, rzec by się chciało - formalności z tyłu. Oczywiście noga do góry, uchy na szyję i grozi. Ukarałam klacz mocniejszym klepnięciem po zadzie. Ta zniesmaczona opuściła nogę. Zapięłam paseczek i nagrodziłam Wanilię. Oprowadziłam ją po stajni w ochraniaczach oraz derce, pamiętając by nie przystawała. Gdy już się przyzwyczaiła postanowiłam wyjść na dwór. Krótki spacerem wokół stajni zakończył się bardzo pozytywnie - Wanilii podobało się na dworzu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Wto 12:41, 01 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|