Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:59, 24 Mar 2011 Temat postu: Skoki L - najazdy z łuku |
|
|
Koń: Plotkara
Jeździec: Rustler
Miejsce: hala
Czas: 60 minut
Sprzęt: siodło skokowe, czaprak, ogłowie polskie z wędzidłem prostym gumowym, owijki na cztery nogi
Pomoce/patenty: gumy
Założenia treningowe: Poćwiczymy najazdy z łuku, na przeszkodach do 100cm.
Po przebudzeniu zjadłam czym prędzej śniadanie, ogarnęłam wnętrze pałacyku, po czym szybko poszłam do stajni. Akurat trafiłam na spędzanie koni z pastwiska. Stajenny latał po padoku klaczy z palcatem, a konie zmierzały w stronę stajni. Calliope bez problemu trafiła do boksu, zaraz więc ją zamknęłam. Za nią do stajni majestatycznie wmaszerowała Plotkara od razu udając się do biegalni. Wanilia oczywiście musiała zwiedzic wszystkie boksy w poszukiwaniu czegoś do żarcia. Złapałam ją za kantar i w ręku zaprowadziłam do biegalni. Mariusz po chwili przyprowadził Goldena, Asia zaś zdjęła Ruthlessowi derkę i z grubsza go przeczyściła. Biedak musiał cały czas stać w boksie z powodu kontuzji. Sama poszłam po Plotkarę i uwiązałam ją sobie do drążka przy biegalni. Po chwili przyszła do nas Asia, która miała za zadanie wyczyścić również kontuzjowaną Wanilię. Ostatnio mamy wysyp kalekich koni Wspólnie rozmawiając dość szybko wyczyściłyśmy klaczę, dziewczyna odprowadziła siwkę do biegalni i udała się w poszukiwaniu innego zajęcia. Ja osiodłałam kuckę, założyłam jej owijki i przypięłam gumy narazie na całej ich długości, tak by nie krępować klaczy podczas rozgrzewki. Zaraz potem wyprowadziłam klacz na halę.
Podciągnęłam popręg i szybko wsiadłam. Na całej długości wodzy chwilę postępowałyśmy, potem poprosiłam o wykonywanie obszernych wolt. W czasie stępowania zgodnie z moimi zaleceniami przyszła Asia, która ustawiła nam kilka przeszkód, po czym udała się na trybuny by w razie czego ponownie ustawić przeszkodę. Kilka razy swobodnie poprzechodziłam z klaczą przez cavaletti, pokręciłam jakieś ósemki.
Zaraz potem łydka do kłusa. Lekko pozbierałam wodze, na co Plotkara od razu zareagowała szarpnięciem łba w górę. Zatrzymałam ją więc, skróciłam nieco gumki i ponownie pogoniłam go do kłusa zbierając lekko wodze. Wronka chwilę posiłowała się z gumami, ale kiedy pobawiłam się z wędzidłem odpuściła żując kiełzno. Poklepałam ją i dałam na chwilę luźne wodze. Kilka wolt jechanych głównie od łydek, kilka ósemek. Plotkara średnio miała ochotę na te ćwiczenia. Kiedy już mocno ją upchnęłam wyginała się, ale chowała się za wędzidło, mimo że miałam je na naprawdę luźnym kontakcie. Postanowiłam z nią nad tym poćwiczyć. Odpięłam całkowicie gumki, położyłam je na bandzie. Zatrzymałam klacz, zaczęłam bawić się z wędzidłem, lekko dodając łydki, ale nie pozwalając jej ruszyć. Kilka razy szarpnęła łbem, ale kiedy przytrzymałam wodze, tak by się szarpnęła zaczęła odpuszczać. Trochę głowa w dół - poklepałam. Poprosiłam o to samo w stępie i kłusie. Kiedy udało nam się wykonać żucie w kłusie starałam się delikatnie obchodzić z wodzami. Najechałysmy z lewej strony na cavaletti. Łydka nam drążkami i hop-hop-hop-hop-hop-hop. Nogi ładnie, może trochę sztywno w szyi. Kilka półparad, wiecej jazdy na długiej szyi i wjazd na cavaletti z prawej. Teraz dużo lepiej, z rozluźnieniem, ale bez wyraźnego impulsu. Po dwa razy jeszcze na stronę. W końcu udało mi się uzyskać to co chciałam - luźny, rozgrzany grzbiet.
Z wolty zagalopowanie. Dałam klaczy luźną wodzę, chciałam, żeby się wyszalała. Po trzy koła na stronę, na środku zwykła zmiana nogi. Całkiem ładnie, może za mało pozbierana. Na koniec po dwa razy przejechałyśmy w galopie przez cavaletti.
W kłusie najazd na kopertę 50cm. Łydka, długie wypuszczenie. Pozwoliłam klaczy samej wybrac miejsce odbicia. Za mało baskilowała. Pobawiłam się ponownie z wędzidłem, nakłoniłam ją do opuszczenia łebka. Najazd z prawej na tąże przeszkodę, cały czas na długiej szyi. Błyskawiczna reakcja, teraz dużo lepsza praca szyją. Po kilku skokach na długich wodzach klacz dużo lepiej wyciągała szyję, ale nadal miałam wrażenie, że boi się o pysk. Zatrzymałam ją i poprosiłam by Asia przyniosła mi z siodlarni hackamore. Zsiadłam i zamontowałam kiełzno w ogłowiu Plotki. Na początku nieco się zdziwiła, że wyjmuję jej na treningu wędzidło, ale potem, gdy wsiadłam ponownei żwawo kroczyła do przodu. Ponownie zakłusowałyśmy. Najazd na ta przeszkodę na długiej wodzy, oddałam jej jeszcze więcej przy wybiciu. Wysmienity skok. Idealne wybicie, baskil jak z stąd do Ameryki. Że też wczesniej an to nie wpadłam!
Poklepałam klacz, poprosiłam o galop i najazd na stacjonatę 70cm. Starałam się najechać z lekkiego łuku, klacz jednak sama skorygowała drogę. Przed przeszkdoą skierowałam ją na woltę i najazd z łuku. Teraz do końca pilnowałam ją łydkami, wodze na kontakcie. Łydka do wybicia, oddałam wtedy dużo wodzy. Wronka chętnie się wybiła, dużo lepiej wyciągała szyję. Jednak puknęła tyłem. Zmieniłyśmy nogę, najazd z drugiej strony. Też z łuku. Pogoniłam ją nieco mocniej, oddając więcej wodzy. Stabilne lądowanie, baskil był. Poklepałam klacz, dałam chwilę odpocząć w stępie.
Na koniec szereg - okser 80cm i stacjonata 100cm. Najazd z kłusa, po dosyć ostrym łuku. Wronka nie miała zamiaru skakać, zatrzymała się, szarpiąc łbem. Pogoniłam ją do przodu, szybko zakręcając. Udało nam się nie zbombardować przeszkody. Kłusem pojeździłyśmy na wolcie obok przeszkody. Poczekałam aż Wronka się uspokoi i ponowny najazd kłusem z zakrętu. Teraz cały czas jechałam ją w łydkach. Trochę koślawy skok, za późno się wybiła strącając poprzeczkę. Nie udało mi się jej ostatecznie wyprostować przed okserem, zrzuciła porpzeczkę również na nim. Asia szybko poprawiła przeszkody, ponowny najazd. Teraz sama podyktowałam jej miejsce wybicia. Dużo lepiej, pomiędzy przeszkodami wyprostowałam klacz, straciłyśmy trochę impulsu, ale czysto. Ostatni raz najazd z prawej strony. Spokojny galopik, lekko przerobiłam wodzami dodając łydki. Długi, płaski skok, skrócony galop i porządne wybicie na okser. Stabilne lądowanie.
Poklepałam klacz w podziękowaniu za dobrą pracę, chwilkę rozkłusowałam poczym zwolniłam do stępa. 10 minut luźnego stępa i do stajni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|