Chocky
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:08, 28 Maj 2011 Temat postu: Praca nad rozluźnieniem i elastycznością |
|
|
Czułam się trochę kiepsko, ale z racji ładnej pogody wyszłam z domu, żeby zabrać Magica na trening. Popędziłam na ujeżdżalnie i ustawiłam sobie 2 rzędy drągów, które będą nam dzisiaj potrzebne Very Happy Weszłam do stajni, chwyciłam szczotki i położyłam je przy zewnętrznym stanowisku do czyszczenia z racji pięknej pogody. Ruszyłam po mojego rumaka. Konik wyglądnął ciekawie z boksu, kiedy przyszłam, pogłaskałam go po łbie i poczęstowałam suchym chlebem. Konik wydawał się być zadowolony, toteż szybko założyłam mu kantar w wyszliśmy przed stajnię. Trochę ciągnął na przód, więc stwierdziłam, że będziemy musieli trochę popracować nad chodzeniem z ręki. Uwiązałam konika na stanowisku i zabrałam się do czyszczenia. Konik zaczął się już lenieć i wszędzie było peeełno sierści… Kiedy udało mi się doprowadzić jego sierściuchę do miłego dla oka połysku, wyczyściłam porządnie kopyta, przemyłam je wodą i szybko powycierałam. Poszłam po smar do kopytek. Konik zajął się memłaniem uwiązu podczas mojej nieobecności (ach te kuniska!). Przeciągnęłam kopyta smarem. Konik wyglądał bardzo elegancko Jedyne co to z początkiem wiosny musimy jeszcze doprowadzić się do ogólnego porządku xP Jak przestanie już lenieć przerwę mu grzywę, wyreguluję ogon itp. Poklepałam konika po szyi, zabrałam szczotki i poszłam po siodło. Ledwie dotaszczyłam się ze wszystkimi gratami. Powiesiłam siodło na barierce, ogłowie na siodle i zabrałam się za zakładanie ochraniaczy i kaloszków. Troszkę denerwował się jak zakładałam mu ochraniacze na tył, ale jakoś w końcu dałam radę mu założyć i zabrałam się za siodłanie. Zarzuciłam mu na grzbiet ujeżdżeniówkę, podpięłam popręg. Ściągnęłam kantar i założyłam ogłowie.
Konik był gotowy do jazdy, więc zabezpieczyłam wodze i pognałam po kask i palcat. Stanęłam przy koniku w pełnym rynsztunku, sprawdziłam popręg (jeszcze dziurkę do góry!), odpięłam go od kantara i wskoczyłam na siodło. Oczywiście nie mógł stać spokojnie i ruszył stępem, zanim znalazłam się w siodle (mamy kolejną rzecz do poćwiczenia). Zatrzymałam konika. Sprawdziłam jeszcze raz popręg, czy wszystko jest ok. Był jeszcze dosyć luźny, ale podciągniemy go po stępie. Zebrałam troszkę bardziej wodze i ruszyliśmy na krytą. Miałam zamiar popracować z nim dzisiaj nad elastycznością i rozluźnieniem. Dojechaliśmy na ujeżdżalnie. Zamknęłam za nami z siodła bramkę, co było ciekawym wydarzeniem dla Małego. Konik bardzo podejrzliwie podchodził do bramki, a kiedy zaczęłam ją zamykać był widocznie spięty. Udało nam się jednak (zrobiliśmy nawet parę kroków do tyłu). Poklepałam konika i wjechaliśmy na ścianie. Jechaliśmy na dosyć luźnej wodzy. Konik wyciągnął szyję, jednak łab miał w ładnym ustawieniu, cały czas utrzymywał kontakt z moją ręką. Zrobiliśmy sporo wolt, parę wężyków i serpentyn ze zmianami kierunku. Konik był rozciągnięty i żuł wędzidło, zatrzymałam się, podciągnęłam popręg o dziurkę, teraz był ok. Poklepałam konika po szyi, zebrałam wodze. Dancer przyjął skrócenie i szedł w wyższym ustawieniu nadal przeżuwając wędzidło. Zrobiliśmy tak parę kółek z woltami i zakłusowaliśmy. Konik wyszedł aż nazbyt ochoczo. Trzymając go cały czas na łydkach zrobiliśmy kłusem roboczym po 2 kółka na każdą stronę. Mały szedł bardzo ochoczo do przodu, przypuszczałam, że możemy mieć dzisiaj troszkę problemów ze skracaniem, za to chody wyciągnięte będą bardzo dobre. Po tym bardzo krótkim wstępie do rozgrzewki zaczęłam jechać po owalu, ustawiając konika na pomocach. Przejechaliśmy po kolejne 2 jaja na obie strony i zaczęliśmy właściwe ćwiczenia. Na zakrętach jechaliśmy bardzo wolnym kłusem ( a przynajmniej się staraliśmy), co na początku, tak jak przypuszczałam, nie wychodziło najlepiej. Konik opornie przyjmował zebranie, rzucał się i definitywnie nie podobało mu się to. Po (niestety) chwilowej szarpaninie przyjął zebranie. Poklepałam konika i od razu zaczął iść lepiej. Powtórzyliśmy ćwiczenie. Na zakrętach zebranie, baaardzo powolny kłus. Konik podstawiał nogi pod zad, czułam jak zaczyna się rozluźniać i przyjemnie kołysać. Na prostych kłus roboczy, bez problemów przyjęty, ochoczo do przodu. Poklepałam konisko, jeszcze raz powtórzyliśmy ćwiczenie na obie strony. Poklepałam konika i podziękowałam mu za poprawnie wykonane ćwiczenie. Przeszliśmy do stępa i oddałam mu wodze. Szliśmy znowu na bardzo delikatnym kontakcie. Po chwili odpoczynku kolejne ćwiczenie: stęp-bardzo wolny kłus-stęp. Pozbierałam Małego i zrobiliśmy jeszcze kółko w stępie. Potem przyłożyłam łydki i ruszyliśmy kłusem zebranym. Skróciłam konika prawie maksymalnie. Szedł zganaszowany mocno podkładając nogi pod zad. Zrobiliśmy 5 kroków bardzo wolnego kłusa i przeszliśmy do stępa. Konik już nie protestował na zebranie. Poklepałam go po szyi i po 5 krokach stępa znów 5 kłusem. Przejechaliśmy tak jedno pełne okrążenie, zmieniliśmy kierunek i w drugą stronę to samo. Poklepałam Dancera. Bardzo ładnie wyszło nam to ćwiczenie. Ruszyliśmy kłusem roboczym na luźniejszej wodzy. Chwilka rozluźnienia na obie strony z woltami i serpentynami praktycznie na samych łydkach. Konik posłusznie szedł, jak trzeba. Pogłaskałam go po szyi i przeszliśmy do stępa. Konik był dobrze rozgrzany, więc czas na pracę na drągach. Miałam 2 szeregi po 4 drągi każda. Każdy następny drąg w szeregu był o 5cm wyżej Very Happy Żwawym stępem najechaliśmy na pierwszą linię. Konik zaglądnął ciekawie na drągi i przeszedł je w linii prostej (wprawa po skokach^^) Na ostatnim co prawda puknął zadem, ale było nieźle. Poklepałam konika zrobiliśmy szeroki zakręt i powtórzyliśmy ćwiczenie. Tym razem było lepiej. Konik szedł żwawym, bujającym krokiem jak należy. Poklepałam go i przeszliśmy do trudniejszej wariacji ćwiczenia. Wjechaliśmy na drągi po czym ciasny zakręt, jazda wzdłuż drągów, ciasny zakręt, jazda po drągach. Na pierwszym niestety puknął, jeszcze nie ma wprawy xP Zjechaliśmy z drągów i powtórka ćwiczenia. Było zdecydowanie lepiej. Poklepałam konika. Wjechaliśmy na prostą i zakłusowaliśmy. Powtórzyliśmy te ćwiczenia w kłusie. Wyszły całkiem poprawnie, więc wyjechaliśmy na ścianę i na luźnej wodzy zrobiliśmy po kółku. Poklepałam konika. Przeszliśmy do stępa i na zakrętach jechaliśmy stępem zebranym, na prostej jazda w ustawieniu głową do wewnątrz. Początkowo nie wychodziło jak trzeba, ale potem konik załapał i szedł ładnie i poprawnie. Poklepałam go i to samo na drugą stronę. Kiedy ustawienia szły nam dobrze, przeszliśmy do ustępowań. Jechaliśmy stępem po zakręcie, potem do środka ustępowanie i na prostą, do końca ściany i na drugą stronę to samo. Konik miał bardzo dobry wstęp do ustępowań od łydki, więc nie przysparzały mu problemów i wykonywał je bardzo ochoczo. Poklepałam konika i na dłuższej wodzy chwilkę odpoczęliśmy. Zebrałam konika i poćwiczyliśmy jeszcze przejścia kłus-stój-kłus-stęp-kłus-stój-stęp. Wychodziło ładnie. Zebrałam konika i z kłusa zebranego zagalopowaliśmy, Mały był już troszkę zmęczony, więc wyjątkowo nie szalał w pierwszych krokach. Jechaliśmy spokojnym galopem roboczym. Po 2 okrążeniach bez harców, z jedną obszerną woltą (na początku troszkę mu się to nie podobało, ale w końcu zrezygnował z protestów i pojechał ładnie), przeszliśmy do kłusa i zmieniliśmy kierunek. Zagalopowaliśmy na drugą stronę, konik szedł pewnie i bez problemu na tę stronę wykręcił woltę. Poklepałam konika i przeszliśmy do kłusa, dałam mu luźniejszą wodzę. Konik spuścił głowę i przeżuwał wędzidło. Pogłaskałam go jeszcze raz i zebrałam. Zagalopowaliśmy znowu. Po pełnym okrążeniu galopem ujeżdżalni wjechaliśmy na przekątną i zrobiliśmy lotną zmianę nogi. Wyszła mu zdecydowanie ładniej, płynniej niż na ostatnich treningach. Poklepałam konika i galop na luźnej wodzy. Szedł równo i spokojnie. Przeszliśmy do kłusa i dalej na luźnej wodzy wykonaliśmy serię wolt i wężyków. Pogłaskałam Małego, był już spocony i zmęczony, więc stwierdziłam, że na dzisiaj ćwiczeń wystarczy, a nad resztą popracujemy na następnym treningu. Mieliśmy zrobić jeszcze dzisiaj ustępowania w kłusie, ale nie chcę zniechęcać konika, wolę poczekać i osiągnąć lepsze efekty. Pogłaskałam konika po szyi i przeszliśmy do stępa. Konik parsknął z zadowoleniem. Wyciągnął łeb i szedł rozluźniony, miarowym, równym krokiem. Byłam bardzo zadowolona z naszego dzisiejszego treningu. Udało nam się wiele osiągnąć w dniu dzisiejszym, a nasze jazdy stają się coraz płynniejsze i elegantsze xD Pracuje nam się coraz lepiej. Zrobiliśmy jeszcze parę jaj kłusa, żeby się rozluźnić po czym ostatni stęp. Konik pomimo zmęczenia szedł ochoczo do przodu mocno wkraczając pod zad. Pogłaskałam go jeszcze raz. Podjechaliśmy do bramki i otworzyliśmy ją, znów wykonując parę kroków do tyłu. Bez problemu! Byłam bardzo zadowolona. Kiedy dotarliśmy do stajni nie miałam problemów z rozsiodłaniem konika. Stał spokojnie, podał mi wszystkie nogi. Byłam z niego bardzo dumna. Nasza przyjaźń jest coraz lepsza i więź między nami coraz silniejsza. Zaprowadziłam konika do boksu, gdzie kiedy pił wytarłam go z potu. Poczęstowałam burakiem i jabłuszkiem. Uściskałam konika na dowidzenia. Dziękuję!
Post został pochwalony 0 razy
|
|