Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Niesamowita potęga skoku - 140cm

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:34, 30 Maj 2011    Temat postu: Niesamowita potęga skoku - 140cm

Z wesołą miną wpadłam do stajni. Zbliżały się godziny moich treningów, a ja wprost kipiałam energią. Na pierwszy ogień wybrałam Plotkarę, uznałam, że dzisiaj, po wielu dniach luzu, mogłybyśmy się wziąć za poważniejsze skakanie. Miałam zamiar postawić nie tyle na skoki techniczne, jakich miałyśmy aż nadto, ale spróbować pośmigać coś w okolicach potęgi, którą strzeliłyśmy na zawodach u Cuxy. A nóż, może w domowej atmosferze uda nam się podnieść poprzeczkę? Powitałam klacz chwilą pieszczot, wymiziałam należność, po czym szybciutko wzięłam się za czyszczenie. Najpierw tradycyjnie kopyta. Wszystkie ładnie podane, bez zwracania na mnie uwagi. Reszta czyszczenia również poszła szybko i sprawnie, Plotkara zajęta była popłudniową porcją siana. Wtarłam odżywkę w długą grzywę i bujny ogon, który rozczesałam palcami. Grzywę zaplotłam w dobierany warkocz, który zakończyłam fioletową gumką. Na nogach karuski zapięłam ochraniacze, na łeb wsadziłam ogłowie z hackamore, a na grzbiecie wylądowało lekkie, kucykowe siodło skokowe, z fioletowym czaprakiem i podkładką wykończoną barankiem. Zapięłam na głowie toczek, chwilę posiłowałam się z ostrogami i mogłyśmy wychodzić. Zatrzymałam się przed stajnią by obczaić gdzie moja dzielna kadra ustawiła mi przeszkody. Szybko podciągnęłam popręg, opuściłam strzemiona i wskoczyłam na niewysoką klacz. Całe towarzystwo chichrało się na maneżu okolicznościowym, depcząc mój wyrównany pod linijkę piasek. Byłam gotowa zamordować. Ułaskawił mnie widok przeszkód zbudowanych z nowiuteńkich drągów, tak cudnie błyszczących w promieniach słońca... Kulturalnie, między szrankami, którymi ogrodzony był plac, wjechałyśmy na maneż. Podłoże było lekko wilgotne, a biały piasek stwarzał konkursową atmosferę. Zapewne, któreś z tu obecnych wymyśliło, że będziemy mieć więcej miejsca. Więcej nie rozmyślając, podciągnęłam popręg i popędziłam klacz łydką.
Energicznym stępem kilka razy okrążyłyśmy plac. Od początku praca na lekkich kontakcie, chociaż na długiej szyi. Raz na jakiś czas obszerna wolta, płaski wężyk. Po 10 minutach marszu poprosiłam karą o kłus. Kucka miękko szła do przodu, wyciągając przed siebie nogi, a ja rytmicznie opadałam w siodło. Plotka raz na jakiś czas, kiedy ktoś zbyt gwałtownie wymachiwał drągiem, kuliła uszy, lecz spokojnie szła po ścieżce. Stopniowo do rozgrzewki zaczęłam włączać duże wolty, które z czasem się zmniejszały, ósemki, serpentyny i mnóstwo najwymyślniejszych figur. Rozgrzewka musiała dziś być szybka i treściwa, byłam przekonana, że skoki będą należały do tych bardziej męczących. Wspólnie z karą w narożniku zagalopowałyśmy, w szybkim tempie pokonałyśmy trzy koła, zakończone obszerną woltą. Półwolty, zmiana nogi i to samo w drugą stronę. Nie mogłam wyjść z podziwu nad Plotkarą. Ruszała się niczym niemieckie hanowery, rozluźniona, z przepiękną prezencją. Widziałam, że niektórym z naszej stajennej ekipy zdarzało się zawiesić oko. Zwolniłam ją do stępa i zapytałam jak im idzie z przeszkodami. "Możesz już skakać." Zagalopowanie na lewą rękę i jedziemy. Na placu stały trzy przeszkody - stacjonata 50cm, okser 60cm, double barre 50-60cm. Duży łuk, spokojny najazd na stacjonatkę. Niski półsiad, lekka łydka, co to dla nas. Wylądowała na drugą nogę, zgodnie z pomocami. Duży zakręt w prawo i jesteśmy na najeździe na okser. Również całkiem ładnie go pokonałyśmy od razu kierując się na double barre. W dystansie troszkę podgoniłam, mocno wyjechałam ją do samej przeszkody i hop. Również dobry, mocno zbaskilowany, czysty skok, poklepałam, powoli wytraciłyśmy prędkość i do stępa.
- Macie dobry dzień, może uda wam się pobić stajenny rekord Wink - Asia z uśmiechem poklepała klacz - Dobra, teraz podnosimy o 10, a wy dalej się rozgrzewajcie - zakomenderowała. Skierowałam karuskę na ścieżkę. Głęboko wierzyłam w możliwości tej małej arabohucułki, w duchu trzymając za nią kciuki. Stajennym mistrzem w potędze był Gold Quest. Bez problemu pokonywał parcoury 120cm, z pojedynczymi przeszkodami dochodzącymi nawet do 135cm. Ogier jednak aktualnie nie był w stałym treningu, trudno było powiedzieć czy utrzymał starą formę. My natomiast byłyśmy idealnie wygimanstykowane, z niezłą techniką i wielogodzinnymi treningami za sobą. Fajnie byłoby zostać okrzykniętym mistrzem stajni, nie mała? - zapytałam Plotki gładząc ją po szyi. Uznałam, że wystarczająco odpoczęła, popędzidłam ją do kłusa i zaczęłam ćwiczyć z nią przejścia. Na krótkich ścianach jechałyśmy kłusem skróconym, na długich dodanych. Od początku Plotkara była fajnie poskładana i dobrze podstawiona, więc to proste ćwiczenie nie zrobiło na niej wrażenie. Podniosłam poprzeczkę wyżej - kłus zebrany i wyciągnięty. Z wyciągnięciami szło nam lepiej, troszkę ciężej było z powracaniem do skrócenia. Po dwa koła na każdą rękę. Na sam koniec w stępie poćwiczyłam z nią ustępowania i łopatki. Z jednej strony chciałam by odpoczęła, z drugiej nie mogłam stracić jej zainteresowania. A każda okazja była dobra by się pogimnastykować Wink Ustępowania wręcz idealnie, od samych łydek, z lopatkami troszkę gorzej, buntowała się przed wykonaniem chodu na czterech śladach. Po zwalczeniu tej próby i uzyskaniu pozwolenia od komisji technicznej (Laughing) zagalopowanie, tym razem na prawą rękę i skaczemy.
Teraz wyglądało to troszkę inaczej, pozamieniali ustawienie przeszkód, na takie w których mamy bić potęgę. Więc pierwsza pozostała stacjonata 60cm, długi łuk okser 70cm, prosta, nawrót, prosta i tripple barre 70-75cm-80cm. Tym razem również wszystko na czysto, Plotkara skakała bez zawahania, pewnie się wybijając i niemniej pewnie lądując. Skierowałam ją na ścianę i w stępie pośrednim poczekałyśmy na podniesienie przeszkód - 80cm, 90cm, 80-90-100. Półparada, zakłusowanie. Na ścianie jeszcze zagalopowałam, by za dwa metry zjechać do środka. Wronka uwąznie patrzyła na przeszkody, spokojnie stawiając kolejne foule. Niezbyt szybkim tempem podjechałyśmy do stacjonaty. Miękko wybiła się, ekonomiczny, bliski skok. Tylko troszeczkę zbaskilowała, po lądowaniu od razu look na kolejną przeszkodę. Wydawało mi się, że wybije się wcześniej, przez to zbytnio wyszłam przed nią, psując jej równowagę. Plotka zatrzymała się, a ja opadłam na jej szyję. W miarę szybko udało mi się wrócić na siodło, poskładałam wszystko do kupy i skierowałam klacz na woltę. Pierwszą przejechałyśmy kłusem, drugą już galopem. Spokojne tempo i okser. Tym razem nie popełniłam poprzedniego błędu i do ostatniego momentu czekałam aż kucka pociągnie mnie za sobą. Dużo lepiej, jeżeli chodzi o styl. Przed triplem kilka półparad, powolutku, jednak energicznie. Cały czas czułam ją przed łydką. Precyzyjnie prowadziłam ją na przeszkodę, uważnie wybierając miejsce wybicia. Wysokości robiły się już jak dla kuca dość wysokie. Jednak kara przefrunęła nad przeszkodą przyśpieszając na lądowaniu. Zwolniłam ją do stępa, tym razem chcąc dać jej więcej odpoczynku. Oddałam jej wodze, kontrolnie sprawdziłam popręg, mimo że był już mocno dociągnięty. Teraz wysokości wyglądały tak: 100, 110, 120.
Stacjonata pokonana na czysto, przy okserze trochę uciekły mmi do tyłu nogi, co zdekoncentrowało klacz. Czułam, że lekko się wycofała, jednak na siłę dopchnęłam ją do tripla. Skoczyła jakby z "piątej" nogi, pogubiła się przy dojeździe. Zrzuciła tyłem, do tego ciężko lądując na piasku i potykając się. Zrzuciła się do przodu przyśpieszając, wyratowała. Kłusem na długiej szyi objechałyśmy plac, czekając aż Mariusz z Asią poprawią przeszkodę. Na stacjonacie zostawili nam to nieszczęsne 120cm, na okserze było poważne 130cm, a na triplu wręcz nieosiągalne 140cm.
Zagallopowałyśmy i jedziemy. Przed stacjonatką narzuciłam dość mocne tempo, żeby było się z czego wybić. Tym razem 120cm na czysto, jedziemy na 130cm. Troszkę obawiałam się tego skoku, jednak nie wysokość nam zawadziła, a za późny skok - zrzutka, która wytrąciła Plotkarę z równowagi. Triple barre wyglądał teraz dość pokaźnie, był mocno zabudowany. Rozchwiana klacz odmówiła skoku, lecz ja byłam na to przygotowana, jedynie lekko zarzuciło mną w siodle. Zawróciłyśmy na ścianę, chwilka odpoczynku w stępie i ponowne zakłusowanie. Znałam możliwości karej i wiedziałam, że 130cm powinna skoczyć. 140 już trochę się obawiałam. Odpuściłam jej stacjonatę od razu kierując na okser. Teraz wybicie wyszło nam dobrze, jedynie puknęła, zbyt mało składając tylne nogi. Na szczęście poprzeczka nie spadła. Zwolniłam na nawrocie, na prostej natomiast lekko wysłałam klacz do przodu. Stąd 140 nie wyglądało na takie straszne, cmoknęłam na karą, dziubnęłam lekko ostrogą i jedziemy. Wręcz zamknęłam oczy, nie wiedziałam czego się spodziewać. Upadku? Potknięcia? A może zupełnej demolki? Klacz jednak mocno złożyła się do skoku, fantastycznie wybiła, lecąc czysto nad przeszkodą. By lądowanie nie przejęło całego impetu skoku pogoniłam ją do przodu. Przy styknięciu się z ziemią co prawda trochę nami zarzuciło, ale mój dzielny kucyk galopował dalej. Powoli wytraciłam prędkość, zwolniłam ją do kłusa, dwa razy okrążając cały plac. Zwolniłam ją do stępa, oddałam wodze na całą długość i przytuliłam się do ciemnoszarej szyi. Długo klepałam klacz, nie wierząc w to co stało się przed chwilą. Z amoku wyrwała się Asia, która podeszła do mnie z uśmiechem na twarzy.
- W końcu po bożemu, konie właścicielki mistrzami Wink - wesoło powiedziała, klepiąc kuckę po szyi. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, nie potrafiłam zdać się na nic więcej.
- Niesamowita jest - zauważyłam po chwili.
- Jak było tam, na górze? Nigdy nad 140 nie leciałem - zaraz dołączył do nas Mariusz.
- Szczerze mówiąc, strasznie. Myślałam, że wylądujemy na zębach - odpowiedziałam.
- A jednak to małe kuculątko ma potencjał - odparła dziewczyna i wraz ze stajennym wrócili do sprzątania przeszkód. Występowałam Plotkarę przez 20 minut, zaprowadziłam na myjkę i po kolei rozebrałam ze sprzętu. Potem zafundowałam jej kąpiel z użyciem szamponu odświeżającego, w nogi wmasowałam wcierkę chłodzącą, wysuszyłam ją na solarium i w cieniutkiej derce wstawiłam do boksu. Do żłobu wrzuciłam jej kilka jabłek, po czym wzięłam grabie i poszłam pomóc Asi i Mariuszowi w sprzątaniu placu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin