Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:54, 24 Lut 2011 Temat postu: Dresaż P - łopatki, ustępowania, program P-9 |
|
|
Koń: Ruthless Antarctic Wind
Jeździec: Rustler
Miejsce: hala
Czas: 60 minut
Sprzęt: siodło ujeżdżeniowe, niebieski czaprak, popręg zwykły,
ogłowie polskie, wędzidło gumowe
Pomoce/patenty: brak
Założenia treningowe: Ponowne przećwiczenie ustępowań, praca
w różnych kombinacjach chodów bocznych, nauka łopatki do wewnątrz,
na koniec sprawdzenie się w programie P-9.
Pora wziąć się za porządne treningi, ostatnio pozwalamy sobie na za dużo luzu. Przyszłam do stajni pełna zapału, wyprowadziłam wyczyszczonego przez stajennego ogiera na korytarz. Najpierw wrzuciłam mu na grzbiet ujeżdżeniówkę, lekko zapięłam popręg. Potem kantar zamieniłam na ogłowie z wędzidłem gumowym. Zapięłam toczek, zarzuciłam derkę i zaprowadziłam gniadosza na halę.
Szybko wsiadłam i na całkowicie długich wodzach stęp po pierwszym śladzie. Wyjęłam stopy ze strzemion, maksymalnie wyciągnęłam i rozluźniłam nogi. Co jakiś czas przypominałam o utrzymaniu energicznego tempa. Po kilku minutach odpięłam od siodła derkę, złożyłam ją na pół i rzuciłam na trybuny. Ruthless wzrokiem powędrował za nią, ale nie stwierdził, żeby była ona koniożerna. Takiego ogiera to ze świecą szukać. Zaczęłam z nim kręcić duże wolty, wężyki i ósemki, wymagając tylko lekkiego wygięcia. Starałam się nie używać wodzy. Ogier lekko uniósł głowę, dalej jednak miał wyciągniętą szyję, a nos trzymał w pionie.
Skróciłam wodze na swobodny kontakt i dałam łydkę do kłusa. Musiałam kilka razy powtórzyć komendę, Ruthlessowi zapomniało się po co tutaj jest. Na początek pozwoliłam na ustawienie jakie tylko chciał, po dwa kółka dynamicznego kłusa na stronę. Potem dołączyłam do tego obszerne wolty 20m, z czasem zmniejszające się aż do 12m. Kilka ósemek z pilnowaniem wygięcia, oraz prostowania pomiędzy zmianami ustawień wygięcia kłody. Do stępa. Przy długich ścianach przećwiczyliśmy wężyka. Zmiany kierunku głównie po przekątnej, lekko już pośrednim kłusem. Na koniec rozgrzewki, w stępie zrobiłam ćwiczenie z godziną 2 i 10. Bardzo ładnie Ruthless je wykonywał, odpuścił w potylicy. Kiedy zatrzymałam go nie miałam problemów z przejechaniem go przez rękę. Poklepałam, chwilę dałam odpocząć na długich wodzach.
Znowu ruszenie kłusem, w narożniku zagalopowanie. Przez pierwsze dwa koła energiczny galop ze swobodną szyją. Potem pozbierałam wodze, łydką zaangażowałam zad. Kiedy się pozbierał poprosiłam o duże wolty. Potem mocniej skróciliśmy galop, wjazd na x, do stępa, zmiana ustawienia i galop w drugą stronę. Ruszył od razu, z ładnym ustawieniem. Poklepałam go, pojechałam nieco do przodu przez jedno koło. Potem powróciłam do porządnego zebrania ćwicząc wolty. Na koniec duża ósemka przez połowę hali, z dwoma zmianami nogi na środku. Poklepałam, do kłusa, do stępa i chwila odpoczynku. Sama wykorzystałam to by się rozluźnić. Po dwóch minutach pozbierałam wodze, wjechałam na środek i spróbowałam nakłonić go do ustępowania. Zmiany ustawienia łydek szybko odczytał jako sygnał do tego chodu bocznego i tylko trochę skorygowałam szyję wodzami. Opanował to świetnie. W stepie ustępowanie w prawo, potem w lewo. W kłusie objechaliśmy raz halę dookoła, z F ustępowanie aż do X, potem z X do M. Chwila luźnej wodzy w narodzę. Następnie kłusem ustępowanie do X, w X zagalopowanie, wyciągnięcie galopu i do kłusa. Ruthless dobrze reagował na polecenia, był całkowicie poddany mojej woli. Czasem tylko musiałam pomóc mu odnaleźć prawidłowe ustawienie głowy, czy zadu w chodach bocznych. Chwila odpoczynku, wyklepałam go w nagrodę. Naprawdę świetnie się spisywał.
Pozbierałam ponownie wodze i jadąc po śladzie wygięłam go wokół wewnętrznej łydki, lekko dociążyłam wewnętrzną kość kulszową. Ogier próbował ustępowania, nie wiedział jak zareagować. Zewnętrzną łydką nie pozwoliłam na wypadanie zadem. Kiedy ustawiłam głowę wodzami prawidłowo zaczął wykonywać łopatkę do wewnątrz. Po kilku krokach poklepałam, poprosiłam o kłus. W kłusie to samo. Trochę zszedł ze ścieżki, ale w końcu wykonał to o co go prosiłam. Skoro załapał o co chodzi dałam mu spokój na kilka minut.
Na koniec treningu pora przećwiczyć program P-9. Kłusem roboczym wjechałam na linię środkową. Całkiem dobrze, łopatka była świetnym ćwiczeniem prostującym. Zatrzymanie, kilka półparad, żeby Ruthless wygiął się w potylicy. Przy przejściu do kłusa przytrzymałam przód, by "poczekał" na zad, co zaowocowało wyniosłym kłusem zebranym. Przez HSE łopatka do wewnątrz. Lekko go poklepałam, żeby wiedział iż zrobił dobrze. Ósemka z półwolt też całkiem nieźle nam wyszła, gniady miał dzisiaj dobry dzień do wygięć i tych innych cudów. Ponownie łopatka do wewnątrz, z małym nieporozumieniem, wywołanym wytrąceniem z równowagi Rutka. Z łopatki do kłusa zebranego dobre przejście, potem zmiana kierunku kłusem pośrednim. Poklepałam, wiedziałam, że kiedyś ogier miał problemy z wyciąganiem. Przejście w kłus zebrany, zatrzymanie z podstawieniem. Nieruchomość. Ruthless żuł wędzidło bardzo mocno, porządnie się zapienił, przy okazji zapluwając sobie łopatki. Znowu zmiana kłusem zebranym, potem do stępa. W stępie swobodnym kilka razy podkłusowywał, reszta wyszła nam bardzo energicznie. W M galopem z lewej nogi. Zdołałam go zebrać dopiero po kilku krokach. Wolta w galopie, całkiem nieźle, chociaż trochę zgasło tempo. Na wężyku przeszedł mi do kłusa, zrobiłam więc woltę, zagalopowałam i powtórzyłam wężyk. Ciężko, z brakiem przepuszczalności, ale zrobiliśmy. Przejście w pośredni poprawnie, acz zbytnio przyśpieszył. Wgalopowaliśmy do X, potem do kłusa zebranego, potem galop z prawej nogi. Ponownie ten nieszczęsny wężyk. Muszę przyznać, że w tą stronę było lepiej. Przejście w pośredni też lepiej, zwróciłam uwagę by nie przyśpieszał. Wolta zgrabnie, ładnie i w pełnym zebraniu, w X zmiana nogi przez stęp. Nasz najlepiej dopracowany element, ukradkiem poklepałam ogiera. Jego szyja była już wilgotna. Wyglądał jak Totilas na zawodach, ciemna, mokra sierść naznaczona plamami z piany. Do kłusa, na środek, zatrzymanie i ukłon.
Pochwaliłam Ruthlessa głosem, dałam mu całe wodze i stępujemy. Ja i on byliśmy mocno zmęczeni. 10 minut spokojnego stępa. Potem zsiadłam, narzuciłam na niego derkę i udałam się wraz z gniadoszem do stajni.
Zdjęłam mu w pierwszej kolejności ogłowie, zamieniłam je na kantar i uwiązałam na korytarzu. Umyłam wędzidło i odwiesiłam ogłowie na jego wieszak. Potem zdjęłam siodło, czaprak powiesiłam na drzwiach jego boksu, by wysechł. Przetarłam go iglakiem, potem nakryłam derką osuszającą. Wyczyściłam w tym czasie kopyta, zlałam nogi chłodną wodą. Koniom w stajni rozdzieliłam siano, nie zapominając by wrzucić też je Ruthlessowi. Zdjęłam mu derkę, nakryłam stajenną polarówką i wpuściłam do boksu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|