Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:45, 03 Kwi 2011 Temat postu: Dresaż P - łopatką do wewnątrz |
|
|
Koń: Wanilia
Jeździec: Rustler
Miejsce: maneż trawiasty
Czas: 60 minut
Pomoce/patenty: palcat
Założenia treningowe: Nauczyć klacz łopatki do wewnątrz.
Dzisiaj kolejny pracowity dzień. Na koncie miałam już Blacka i Rangę. Pora na Wanilię. Siwa była okropnie zniesmaczona faktem, że brutalnie zabrałam ją z biegalni, wyczyściłam i osiodłałam.
Tradycyjnie zaczęłyśmy od stępa. Klacz była dzisiaj dość ospała - potrzebowała solidnej łydki, żeby w ogóle zacząć pracować. Minęło 10 minut, a ja byłam już zlana potem. Nasza księżniczka tymczasem leciutko opuściła łeb i dumnie kroczyła po śladzie. Tempem żółwia. Stwierdziłam, że łatwiej będzie mi ją utrzymać w kłusie, podgoniłam ją mocniej łydkami. Wanilia co prawda skróciła wykrok i nieco pobujała w stepie, ale zakłusować? Ani trochę. Zatrzymałam klacz przy wyjściu i zawołałam Asię.
- Mogłabyś przynieść mi palcat? - poprosiłam.
- Dzień lenia? - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Strajk włoski - odparłam i poprawiłam wodze w dłoniach. Zaraz Jo zjawiła się z przedmiotem rozmowy. Siwa na jego widok od razu przestąpiła z nogi na nogę.
- Co będziecie robić? Mogę popatrzeć? - zapytała opierając się o płot.
- Pomęczę ją łopatką do wewnątrz. Jasne, że możesz - odpowiedziałam i poprosiłam o stęp. Klacz od razu przyjęła przyzwoite tempo, udało nam się nawet wykonać woltę stępem pośrednim. Z zakłusowaniem nie było żadnego problemu. Co prawda czasem siwka nieco się leniła, ale wystarczała mocniejsza łydka. Zaczęłam męczyć ją woltami, ósemkami i serpentynami. Żółwie tempo odbiło się teraz na moją korzyść. Wanilia nie była bardzo do przodu, toteż świetnie wyginała się od łydek, świetnie ignorując ich poganiające działanie. Wygodnie siedziało mi się w pełnym siadzie, jednak na razie jeździłam tak tylko wykonując figury na ujeżdżalni.
- Wow, jak na pięciolatkę jest nieźle wygimnastykowana - zauważyła Asia.
- Zdarza jej się. Ogółem nie ma problemów z wygięciami itd., gorzej ze zmianami wykroku - sprostowałam. Potwierdziłam swoją wypowiedź demonstracją kłusa pośredniego, który wyszedł niezwykle koślawie i nawet laickie oko dostrzegło by brak rytmu i impulsu. Westchnęłam, usiadłam w siodło, po czym poprosiłam o galop. Musiałam trzepnąć ją batem, by szanownie ruszyła siwy tyłek. Galopowałyśmy baardzo powoli, toteż postanowiłam pojeździć po woltach. Kilka razy nawet dało nam się sensownie wykonać ósemkę z przejściem do kłusa na środku. Wanilia bez problemu zagalopowywała na dobrą nogę, co bardzo się jej chwaliło. Po galopie w obie strony chwilkę postępowałyśmy dla odpoczynku.
Następnie pozbierałam klacz, pilnując energicznego ruchu na przód. Zrobiłam ciasną woltę, skierowałam klacz na następną, ale utrzymałam ją na ścieżce, kiedy wewnętrzna łopatka zeszła do środka. Pochwaliłam ją głosem, w siwce natomiast złapała bakcyla i mocno przedobrzyła wyginając się do środka jak ruski paragraf, jednocześnie przeganaszowując się i robiąc setkę innych dziwnych rzeczy. Odpuściłam i jadąc po ścieżce na wprost wykonałam ćwiczenie z godziną 10. Wykonała je poprawnie, chociaż troszkę bujnęła się do środka. Ponownie wolta i kawałek następnej. Teraz mocniej przytrzymałam ją na zewnętrznej wodzy. Wan przygryzła wędzidło, ale udało nam się wykonać ową łopatkę. Podrapałam ją po kłębie i odpuściłam na wodzy. Zmiana kierunku, to samo w drugą stronę. Skoro na jej gorszą (lewą) się udało, to na prawą też się uda. Przy pierwszym powtórzeniu wyszło poprawnie, jednak troszkę straciła impuls do przodu. Wykonałyśmy to ćwiczenie jeszcze po dwa razy na stronę. Klacz w końcu zaczęła rozpoznawać, że łydka ją wygina, a nie tylko skręca i przyśpiesza. Sowicie ją nagradzałam, dzięki czemu szybko załapała o co w tym wszystkim chodzi. Następnie spróbowałyśmy w kłusie. Teraz było dużo łatwiej, Wanilia bowiem sama utrzymywała równe tempo. Szybciej również pozbierała się dzięki czemu chód wyglądał bardziej efektownie. Również to przećwiczyłyśmy po dwa razy na stronę. Uważam, że Wanilia opanowała nowy chód do perfekcji.
Na sam koniec wykonałyśmy również po jednym ustępowaniu w każdą stronę ku chwili przypomnienia i rozróżnienia łopatki od ustępowania. Troszkę za bardzo się wyginała, jednak przy odpowiedniej korekcji wykonywała je dobrze. Chwilka kłusa na długiej szyi i do stępa.
- Jest niesamowita. Tak szybko wszystko łapie! - stwierdziła Asia.
- Zdarza jej się - odparłam z uśmiechem klepiąc klacz. Dziewczyna nakryła klacz derką. Postepowałyśmy kilka minut, po czym zsiadłam i odprowadziłam Wan do stajni. Tam rozebrałam ją ze sprzętu, obejrzałam grzbiet i nogi w poszukiwaniu otarć czy innych uszkodzeń skóry. Przeczesałam ją szczotką, wyczyściłam kopyta i odstawiłam do boksu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Pon 14:56, 04 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|