Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:20, 03 Kwi 2011 Temat postu: Dwie lonże - równowaga i rytm (z muzyką) |
|
|
Koń: Ranga
Jeździec: Rustler
Miejsce: roundpen
Czas: 40 minut
Pomoce/patenty: wypinacze trójkątne
Założenia treningowe: Poprawić równowagę klaczy, zwrócić uwagę na rytm chodów.
Zaraz po obiedzie miałam zamiar potrenować z Rangą. Po przyjściu do stajni okazało się, że konie są wypuszczone. Klacz stała na maneżu piaszczystym wraz z Wanilią i Plotkarą, tęsknie patrząc na zieloną trawę za ogrodzeniem. Nie wypuszczaliśmy koni trawę, czekając by ta odrosła.
- Nie przejmujcie się, jeszcze tylko trzy tygodnie - pocieszyłam dziewczyny. Przypięłam uwiązy do ich kantarów i sprowadziłam do stajni. Wanilia oczywiście musiała szaleć, ale po kilku wrzaskach udzielił jej się spokój koleżanek. Ją i Plotkarę wpuściłam do biegalni, Rangę uwiązałam na korytarzu stajni. Zdjęłam derkę, odniosłam do siodlarni, przy okazji przynosząc kuferek i sprzęt klaczy. Cheo spokojnie stała wyżerając siano spod ścianki boksu. Ja dość szybko uwinęłam się z jej wyczyszczeniem, potem założyłam ochraniacze. Na grzbiecie rozłożyłam czaprak, przypięłam go pasem do lonżowania, do którego przyczepiłam wypinacze trójkątne, które zaplątałam o sprzączki. Na razie nie były nam potrzebne. Taga grzecznie przyjęła wędziło i wreszcie, ku mojemu zadowoleniu mogłyśmy iść na roundpen. Wcześniej nie zapomniałam okryć jej derką oraz wziąć ze sobą bata do lonżowania.
Najpierw postępowałam z klaczą w ręku prowadząc ją wzdłuż zewnętrznej strony round -penu. Po kilku minutach wprowadziłam ją do środka i zatrzymałam na środku. Włączyłam przygotowane wcześniej radio i postawiłam na bandzie. Klacz postawiła uszy, chwilę czujnie popatrzyła się na owe ustrojstwo i odpuściła odwracając się w moją stronę. Poklepałam ją w nagrodę za opanowanie, pogoniłam na koło prosząc o stęp. Chwilkę szła z głowa wysoko, bacznie rejestrując wszystko co dzieje się wokół nas. Zaraz jednak odpuściła i zeszła do poziomu swoich barków. Pochwaliłam ją słownie, ta spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami. Spokojnym tempem kilkanaście razy okrążała round-pen. Często prosiłam ją o zmiany kierunku. Widać było, że ktoś kiedyś pracował z nią na dwóch lonżach, nie do końca rozumiała jednak ich znaczenie podczas przerabiania. Jednak usiłowała je zrozumieć, co bardzo się jej chwali. W dziwny sposób manewrując batem pogoniłam ją do kłusa oddając dość dużo lonży. Ruszyła błyskawicznie nieco się rozciągając. Kiedy zaczęłam zagarniać za zadem w rytm muzyki nieco skróciła kroki i zeszła z głową napinając lonże. Pochwaliłam ją. Zauważyłam, że Cheopi próbuje dopasować się do rytmu muzyki. Postanowiłam jej to ułatwić przerabiając lonżami jednocześnie podganiając batem. Kiedy jeszcze dołożyłam "hop-hop-hop" zupełnie zgrała się z bitem miękko stawiając nogi na ziemi. Zmiana kierunku i trochę kłusa w tą stronę. Na sam koniec, kiedy lepiej się pozbierała poprosiłam ją o kilka szybkich zmian kierunku. Na początku było słabo z reakcją, później doszła do momentu, kiedy na komendę "zmieniaj" robiła mini sliding stop i szybko odwracała się w drugą stronę. Kilka razy uprzedziła moje ruchy plątając się w lonże, ale w końcu obydwie się dotarłyśmy i wychodziło nam to nieźle. Kiedy już rozluźniła grzbiet, opuściła łeb skróciłam lonże, by wzmocnić kontakt, zacmokałam ponaglając ją batem. Na chwilę przyśpieszyła kłusa, w końcu przechodząc w galop. Pochwaliłam ją i utrzymałam tempo przez kilka okrążeń. Do kłusa, zmiana i to samo w drugą stronę. Nie chciałam jej długo męczyć galopem podczas rozgrzewki, zwolniłam więc ją do kłusa.
Pobawiłam się z wędzidłem aż zeszła na dół, pochwała i zatrzymanie. Kilka kroków stępa, lecz zareagowała na polecenie. Podeszłam do niej, pochwaliłam ją i odplątałam wypinacze. Zapięłam je dość luźno i pogoniłam klacz na koło. W stepie zaczęła kombinować z łbem schodząc na dół i żując wędzidło. Pochwaliłam ją, poprosiłam o kłus. Pozostała w niskim ustawieniu, za go szybko ją nagrodziłam. Kilka razy pozmieniałyśmy kierunek. Wychodziło jej to coraz lepiej, kiedy upewniłam się, że mamy to dobrze opanowane rozłożyłam na ziemi trzy drążki. W stępie i kłusie przeprowadziłam przez nie klacz. Potem odesłałam na koło i zrobiłyśmy to samo, ale już na dystansie. Podnosiła nogi wysoko, angażując zad. Następnie kilka przećwiczyłyśmy kombinacje drążki-zmiana kierunku-drążki. Na początku nie mogła się odnaleźć w rytmie po zmianie kierunku, potem robiła to dwa kroki później, miała więcej miejsca. Wychodziło jej to świetnie Chyba jej się spodobało. Porozsuwałam drążki, wysłałam na większe koło, tak by je omijała. Poprosiłam o galop, po dwóch kołach skierowałam na drągi, po połowie koła zmiana kierunku w galopie i drążki. Sodoma i gomora. Porozwalała drągi, zaplątała nogi i potknęła się. Na szczęście wszyscy żyją. Pozbierałam drążki, chwilkę postępowałam z klaczą w ręku, odpięłam wypinacze, żeby nie krępować jej szyi, po czym wysłałam ją na koło. Chwila kłusa. Potem zagalopowanie. Poczekałam aż ułoży się na kole, lekko ją pozbierałam utrzymując jednocześnie tempo. Zmiana kierunku. Trochę się zachwiała, ale po zmianie przerzuciła zad i zmieniła nogę. Pochwaliłam ją, nieco zwolniłam bo z nadmiaru emocji rozpędziła się. Znowu zmiana. Teraz wyszło lepiej, z podstawieniem. Stwierdziłam, że wystarczy na dzisiaj.
ograniczyłam komendy do zwalniania i przyspieszania. Kilka kółek kłusa w obie strony, potem do stępa. Poluzowałam klaczy pas, opięłam jedną lonże, drugą zwinęłam, zarzuciłam na nią derkę i prowadziłam Rangę w ręku. Udałyśmy się wspólnie na krótki spacerek na dróżce przez las, prowadzącej na tor wyścigowy. Nie doszłyśmy oczywiście do końca. Ranga ochłonęła, ja teraz jestem pewna, że nie płoszy jej środowisko leśne. Uwiązałam ją w stajni, zdjęłam derkę. Wyczyściłam kopyta, rozebrałam ze sprzętu. Wyjątkowo dokładnie umyłam klacz z użyciem szamponu, potem wysuszyłam na solarium i wpuściłam do boksu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|