Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Dresaż L - chody pośrednie, jazda w ustawieniu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:09, 13 Kwi 2011    Temat postu: Dresaż L - chody pośrednie, jazda w ustawieniu

Po śniadaniu konie niecierpliwie wyglądały z boksów. Stajenni uwijali się z kończeniem prac w stajni, ktoś siodłał konia, ktoś wyprowadzał na padok. Codzienność w stajni. Ja tymczasem dopadłam Rangę. Gniadoszka wydała z siebie cichy pomruk obszukując moje kieszenie. Założyłam jej kantar i wyprowadziłam przed stajnię. Zdjęłam z niej derkę, lekko przeczyściłam grzbiet. Z kopytami nie było problemu - wszystkie chętnie podawała. Przyniosłam i założyłam na klacz sprzęt ujeżdżeniowy. Nogi owinęłam żółtymi owijkami, do siodła przypięłam derkę treningową. Razem z klaczą udałyśmy się na maneż piaszczysty.
Podczas podciągania popręgu, zobaczyłam Zuzkę wyprowadzającą Insida na plac do wiązania. Szybko wsiadłam i podjechałam do ogrodzenia.
- Co będziecie robić? - zapytałam uśmiechając się do dziewczyny.
- Miałam plany na jakieś ujeżdżenie, ale skoro pytasz może wybierzemy się w teren?
- Nie ma takiej opcji, musimy realizować plan treningowy. Ale możecie się do nas na plac wepchnąć - zaprosiłam Zuzkę.
- W zasadzie... OK - odpowiedziała i ponownie zabrała się za czyszczenie ogiera.
Sama dałam klaczy mocniejszą łydkę i pozbierałam wodze na lekki kontakt. Ranga dzięki bogu, nie była zainteresowana ogierem. Może uda nam się dokończyć trening bez ofiar w ludziach. W każdym kroku przypominałam klaczy o angażowaniu zadu, lekką, aktywizującą łydką. Ranga zaczęła wyciągać szyję, więc pozwoliłam jej na to, jednocześnie podganiając łydką. Wykonałyśmy piękne żucie z ręki, zaraz potem pozbierałam wodze na tyle, by mieć kontakt z pyskiem. Gniada lekko uniosła łeb, wyginając ją szyję. Kilka razy zatrzymałam ją, kilka razy wolty, serpentyny o płaskich łukach. Starałam się urozmaicać jej jazdę. Jak się okazało eRka wolała taki sposób rozprężenia, bowiem dość szybko rozluźniła się. Pod koniec naszego stępowania na maneż weszła Zuzka prowadząc Insida w ręku. Zamknęła za sobą bramkę, ogiera wyprowadziła na środek i usiłowała na niego wsiąść. Bułanek wlepił wzrok w klacz i głośno zarżał. Ranga odpowiedziała mu piskliwym rżeniem wyszarpując mi wodze z ręki. Mocniej wysłałam ją do przodu łydkami, przytrzymałam na wodzy. Gniada wyciągnęła wykrok, bardziej skupiając się na pracy. Zuzka tymczasem zdążyła już rozpocząć stępowanie. Poleciłam jej utrzymywać bezpieczny dystans, Ranga nigdy nie miała tak bliskiego do czynienia z ogierami.
Odpięłam od siodła derkę i zarzuciłam ją na płot. Zrobiłam to chyba trochę zbyt gwałtowanie, Taga odskoczyła szeroko rozwierając chrapy. Kilka półparad i wypchnięcie do kłusa. Zuzka zjechała na drugi ślad robiąc mi miejsce. Ranga strasznie się nabzdyczyła, zasuwała dookoła jak mały samochodzik. Mocniej przytrzymałam ją na wodzy, jednocześnie dojeżdżając ją łydką. Nieco zwolniła, bardziej podstawiła zad, a ja mogłam w końcu zacząć coś od niej egzekwować. Kilka dużych wolt, kilka ósemek, jakiś wężyk. Potem trochę popuściłam wodze pozwalając wyciągnąć klaczy szyję. Dodanie na przekątnej i to samo w drugą stronę - wolty, ósemki. Kiedy w końcu Gniada jako tako się rozgarnęła, zaczęła precyzyjniej reagować na komendy usiadłam w siodle i dodałam łydki wzmacniając kontakt. Przez chwile kombinowała, żeby bardziej się pozbierać, zwolnić kłusa, ale w końcu zaskoczyło i zaczęła lekko wydłużać wykrok. Pochwaliłam ją, skierowałam na woltę i poprosiłam o żucie z ręki. Ranga była bardzo rozluźniona, bez problemu więc wykonała ćwiczenie. Pozbierałam wodze na kontakt, jednak nie podnosiłam klaczy. Po kilku półparadach gniada ustawiła się, lepiej wchodząc na wędzidło. Mocno oparła się o kiełzno, ale nie ciągnęła. Powoli oddałam wodze, dojeżdżając łydką, aż klacz zeszła bardzo nisko z głową. Pochwaliłam ją i postarałam utrzymać się takie ustawienie przy przejściach kłus-stęp-kłus. Na początku niezbyt dobrze, Rangus jak zwykle miał problemy z utrzymaniem rytmu. Kiedy w końcu rozluźniła się i porządnie pozbierała nawet przejścia zaczęła nam wychodzić. Cheo spodobało się chodzenie z głową na dole. Lekko podniosłam jej głowę, bawiąc się wędzidłem, żeby zaczęła je żuć. Ranga szybko się zaśliniła, przeszłam więc do kolejnego ćwiczenia. Zwolniłam ją do stępa, wyrównałam rytm i poprosiłam o niskie ustawienie. Wtedy poćwiczyłam z nią przejścia stęp swobodny - pośredni. Nie było z tym problemu, Ranga była bardzo elastyczna, a takie przejścia nie wymagały wiele pracy. To samo w drugą stronę. Uznałam, że potrafimy wydłużanie i skracanie wykroku na poziomie klasy L. O dziwo udało mi się w końcu tak zająć klacz pracą, że nie myślała o kłusującym obok ogierze.
My też zakłusowałyśmy, w narożniku przesunęłam łydkę za popręg i wypchnęłam ją biodrami do przodu. Wygięłam ją wokół wewnętrznej łydki, co niezbyt spodobało się klaczy. Oznajmiła mi to kilkoma szarpnięciami głową i małym brykiem, w czasie którego zmieniła nogę. Przytrzymałam ją, zwolniłam do kłusa i po kilku krokach ponownie zagalopowałam. Teraz mocno trzymałam klacz, nie pozwalając jej się rozpędzić jak to ma w zwyczaju podczas galopu. Po kilku minutach może i bolały mnie ręce, ale Gniada szła w tempie stępa, opluta i ładnie pozbierana. Po wykonaniu wolty próbowałam skłonić ją do niskiego ustawienia. Na początku oczywiście odpruf do końca prostej pt. „Puścili, lecimy!“, dopiero potem zaczęło coś dziać się w tej łepetynie. W końcu zeszła na dół, trochę zwalniając, pochwaliłam ją, zwolniłam do kłusa pilnując rytmu i nie pozwalając się rozpędzić. Taga pogodziła się z tym odpuszczając w potylicy i już tak strasznie nie ciągnąc. Pochwaliłam ją, cofnęłam łydkę i wypchnęłam do przodu. Teraz sama błyskawicznie obniżyła głowę, co pochwaliłam. Przygasiłam nieco tempo, co wyrwało klacz z rytmu. Kiedy jako tako odzyskała regularność galopu skierowałam ją na koło. Dopóki było wolno wyszło bardzo ładnie. Kolejne już nie wyszło tak świetnie. Mocno przytrzymałam klacz nie pozwalając jej przechodzić do kłusa. Trzeci już wolta. W końcu udało mi się wyegzekwować wygięcie w jakimś ludzkim tempie, pochwaliłam ją, chwilę jeszcze przegalopowałam i do kłusa.
Od razu wymagałam równego tempa. Ranga zaczęła po wielu jazdach łapać o co chodzi z wolnym tempem, zaczęła iść równym, roboczym kłusem. Powoli oddałam jej wodze na całą długość, po kółku dookoła placu zwolniłam ją do stępa i zjechałam do środka. Zuzka tymczasem wyjechała na ścieżkę, by zagalopować. Gniada spuściła łeb i szła bujając nim w rytm kroków. Nakryłam ją derkę, nic już nie wymagałam podczas ostatnich minut treningu. Zsiadłam, popuściłam popręg, zawinęłam strzemiona i poszłam do stajni. Przywiązałam klacz przed jej boksem, rozebrałam ze sprzętu i wpuściłam do środka. Z paszarni przyniosłam kilka marchewek, wrzuciłam je do żłobu, sama przyniosłam kuferek i dokładnie wyczyściłam sierść oraz kopyta. Kiedy już zjadła nie szczędziłam jej pieszczot. Założyłam jej derkę padokową, kantar, dopięłam do niego uwiąz. Wyprowadziłam klacz przed stajnię pozwoliłam jej zjeść trochę wiosennej trawy, która jeszcze nie zaczęła porządnie rosnąć. Potem wpuściłam ją do Wanilii i Plotkary na padok piaszczysty. No cóż, muszą poczekać aż trawa odrośnie na pastwiskach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora  
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin