Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:39, 28 Lut 2011 Temat postu: Trening wyścigowy z Sonador i Ciasteczkiem by Nata |
|
|
Weszłam do stajni rozświetlając ją. Smutno spojrzałam na boks pierwszy w którym kiedyś była Light a który teraz zamieszkiwała Sonador. Mimo złych wspomnień podeszłam do boksu i wrzuciłam jabłko do żłobu. Zajrzałam do boksu obok i uśmiechnęłam się.
- Oj kochanie... - Szepnęłam i otworzyłam boks dobrze wiedząc że brama wjazdowa jest zamknięta. Wyszedł grzecznie i ustawił się przed boksem a ja migiem pobiegłam do siodlarni i wróciłam ze sprzętem i ze szczotkami. Wyczyściłam go szybko choć mieliśmy problemy z tylnymi kopytami gdyż nie chciał ich podać. Założyłam mu cały sprzęt i wsiadłam na niego a już ze stajni wyjechaliśmy spokojnym kłusem w stronę toru. Najpierw pół koła stępem i jedno pełne kłusem. Ustawiłam się w bramce startowej. Orzeł zniecierpliwiony zaczął przebierać kopytem. Tuż przed sygnałem i otworzeniem bramek do toru podszedł Paweł z Danielem. Zapomniałam o całym położeniu i gdy po sygnale chciałam się we wszystkim połapać Orzeł wygalopował jak zawsze z kopyta. Spadłam.
- No żesz kur*a jego mać! - Krzyknęłam gdy podbiegli do mnie. Zignorowałam ich i zagwizdałam. Eagle natychmiast ostro zakręcił i chwilę później był już obok. Wstałam cała obolała, podeszłam z nim do płotu. Weszłam na płot i wsiadłam na niego dalej ignorując obecność chłopaków. Weszłam z Młodym do startboksu czekając w pełnym skupieniu na sygnał i otwarcie bramek. Nagle to nastąpiło. W pełni skupiona śledziła każdy ruch Orła który wygalopował szybko. Widać było że ogier daje z siebie wszystko. Widać było że całkowicie oddaje się wyścigowi. Zakręt i ta uwielbiana prosta. Wysłużył krok i przeszedł w czterotaktowy uwielbiany cwał. Zerknęłam na chłopaków gdy byliśmy obok nich. Otworzyli aż usta ze zdziwienia. I kolejne kółko. Nagle na tor wgalopował Paweł na Ciasteczku i Dawid na Sonador. Zdziwiło mnie to strasznie lecz Orzeł dalej cwałował. Sonador szła łeb w łeb z Blackiem, Ciasteczko było tuż za nimi. I zakręt. Black świetnie trzymał się bariery na zakręcie a na prostej znów przyśpieszył. Jeszcze jeden zakręt i... Oddaliśmy się całkowicie wyścigowi paląc podkowę. To była magia. Przekroczyliśmy metę w zawrotnym tempie. Jednak dobrze wiedziałam że Sonador pokonała tę linię pierwsza. Może dlatego iż była lepsza albo biegła dopiero na końcówce a nie te całe dwa okrążenie ale to był tylko trening i to nie było ważne. Staraliśmy się i co najważniejsze pokonaliśmy metę. Zatrzymałam go i stępem podjechaliśmy w stronę chłopaków już na zupełnie długiej wodzy.
- Co to było? - Zaśmiałam się.
- Nie mogliśmy się powstrzymać. - Przyznał Paweł.
- Ale mimo wszystko byliście świetni. - Oznajmił entuzjastycznie Dawid.
- Walczyło rodzeństwo. Po Barbaro są oboje przecież. - Uśmiechnęłam się i zrobiliśmy jedno kółko kłusem a drugie stępem śmiejąc się z różnych powodów po czym wróciliśmy do stajni. Zsiadłam dopiero przy boksie Młodego. Zdjęłam sprzęt, lekko przeczyściłam i otarłam go słomą. Odłożyłam rzeczy do siodlarni i dałam mu marchewkę idąc do chłopaków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|