Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Lonża na cavaletti - wyrabiamy mięśnie grzbietu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 08.05.2011 - *Black Eagle / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:20, 18 Mar 2011    Temat postu: Lonża na cavaletti - wyrabiamy mięśnie grzbietu

Koń: Black Eagle
Jeździec: Rustler
Miejsce: hala, teren
Czas: 60 minut
Sprzęt: ogłowie meksykańskie, wędzidło oliwkowe łamane, pas do lonżowania
Pomoce/patenty: czambon, bat do lonżowania
Założenia treningowe: Budujemy mięśnie grzbietu podczas pracy na cavaletti.

Dzisiaj miałam w planach sensowniej potrenować z gniadym. Trzeba się porządnie przygotować do startów w crossie, ewentualnie w WKKW. Z samego rana przyszłam do stajni, starając się zdążyć przed obiadem. Black wydał z siebie cichy pomruk na mój widok, prawdopodobnie mający jakieś powiązanie z krążkami marchewki w mojej kieszeni. Zbytnio się nie rozwodząc nad jego kaprysami wyprowadziłam go na korytarz. Zdjęłam z niego derkę w duchu dziękując, że istnieje taka instytucja jak stajenny. Przytargałam sobie z siodlarni pas do lonżowania i zapięłam mu go na grzbiecie, nogi zabezpieczyłam ochraniaczami. Na grzbiet wrzuciłam czambon, na pysk ogłowie meksykańskie. Do ręki wzięłam lonże, zapięłam kask i poszłam z ogierem na halę.
Chwilkę postępowałam z Blackiem w ręku, zatrzymując go przy każdej próbie wyrwania się. Po kilku razach poskutkowało, wreszcie mogłam spokojnie prowadzić go w ręku. Po około 10 minutach pogoniłam go na koło, kilka razy przerabiając lonżą, żeby ułożył się na kole. Po chwili pogoniłam go do kłusa. Ruszył podrywając głowę, wyszarpując lonżę na zewnątrz. Ubiegłam go zamykając palce na lonży. Zniesmaczony szarpnięciem usztywnił się. Pogoniłam go do energiczniejszego kłusa i pozwoliłam przez chwilę się wylatać. Potem zmiana kierunku i luźne bieganie. Na koniec kilka przejść stęp-kłus-stęp. Kiedy w miarę dobrze wychodziły poćwiczyliśmy to również stój-kłus-stój. Z tym było gorzej, ale kiedy ogier nieco się podstawił dużo lepiej mu to wychodziło. Na sam koniec po cztery kółka galopu na stronę. Złośnik miał ochotę na więcej, ale nie chciałam go forsować po ostatnim ciężkim treningu na torze.
Potem poukładałam mu na okręgu 5 niskich cavalettek. W stępie słabo, poobijał sobie koronki o drążki. Następnym razem kiedy poprawiłam tempo i ponagliłam go batem dużo lepiej. W kłusie było zupełnie inaczej. Po kilku próbach nawet nieco się rozluźnił. Wtedy przypomniało mi się, że przecież przy drzwiach zostawiłam czambon. Przyniosłam ustrojstwo, zapięłam go tak by lekko ściągał gniadosza na dół. Cavalettki skróciłam na lekko skrócony kłus. Pogoniłam ogiera stępem na koło. Najpierw próbował siłować się z czambonem szarpiąc łbem do góry, jednak dał sobie w ten sposób kilka razy po zębach, co szybko odwiodło go od tego pomysłu. Kiedy pogoniłam go do kłusa wymyślił nawet, że chodzi o opuszczenie głowy. Za każdym razem chwaliłam go za to głosem. Równym kłusem wszedł na cavalettki. hop-hop-hop-hop-hop. Ładnie, wysoko nogi, do tego nisko łeb. Wyśmienicie wręcz. To samo w druga stronę. Była to gorsza strona nerwusa. Trochę gorzej, na końcu wypadł z rytmu i puknął. No nic.
Ustawiłam cavaletti na kłus wyciągnięty. Przy pierwszym podejściu jedynie przyśpieszył mocno napinając czambon. Przy każdym kolejnym razie coraz lepiej, pod koniec załapał, że nie należy przyśpieszać, ale po prostu powyciągać szkity. Z samym wyciągnięciem nie miał problemu, jak widać wcześniejsza właścicielka nauczyła go tego. Poćwiczyłam to z nim w obie strony. Odpuścił w potylicy mocno pracując szyją i grzbietem. Cel treningu wypełniony w 100%.
Rozpięłam czambon i położyłam przy drzwiach. Jeszcze chwilkę poganiałam ogiera kłusem w obie strony. Teraz już sam próbował odpuszczać z głową, zauważył, że na dole jest wygodniej. Na koniec chwilkę go rozstępowałam w ręku.
Po tym krótkim treningu dla rozruszania mięśni i rozluźnienia wróciłam z ogierem do stajni. Black stracił nadmiar energii ale nie był zmęczony. Przywiązałam go przy jego boksie, rozebrałam ze sprzętu i przytrzymując lekko przeczyściłam grzbiet. Potem zabrałam się za kopyta. Postanowiłam go z tym pomęczyć. Kiedy kilka razy mocno przytrzymałam mu nogi w niewygodnej pozycji wreszcie ustąpił i nie wyrywał nóg. Kolejny mały sukces Smile Marchewa i do boksu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Pią 17:47, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 08.05.2011 - *Black Eagle / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin