Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Dresaż P - chody boczne, kontrgalop, Skoki do 80cm

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 08.05.2011 - *Black Eagle / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:43, 14 Kwi 2011    Temat postu: Dresaż P - chody boczne, kontrgalop, Skoki do 80cm

W końcu wieczór. Deszcz dalej pada jak padał, ale zamieszane związane z wypuszczaniem koni w dziwne zadaszone miejsca już minęło. Ba, nawet hala była pusta. Musiałam ruszyć mojego niedawno pozbawionego męskości gniadosza, postanowiłam pójść w stronę relaksacyjnego dresażu. Myślałam o przećwiczeniu programu L-1, może skoczeniu czegoś małego. Z resztą, wyjdzie w praniu. Gniady był podekscytowany otoczeniem, ale jednocześnie chętny do wspólpracy co rzadko mu się zdarzało.
Na maneżu szybko wsiadłam, od razu dałam łydkę do stępa. Wałach zaczął rozglądać się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby nam urozmaicić trening. Od pierwszych chwil jazdy starałam się go jak najbardziej zająć. Były wtedy szanse, na zmniejszenie ilości ofiar. Orzeł posłusznie wykonywał wszystkie wolty, wężyki kiedy miałam wodze na kontakcie. Kiedy próbowałam samymi łydkami jedynie więcej przyśpieszał. Pobawiłam się chwilę wędzidłem, co nie przyniosło efektów. Black schował się za wędzidło, a po chwili uciekł z pyskiem do góry kuląc uszy. Znowu się zaczyna, gniady ma problemy z przyjęciem wędzidła. Oddałam mu praktycznie całe wodze i próbowałam skłonić łydkami i dosiadem do pracy. Czekałam aż sam przyjdzie do ręki. Kiedy w końcu zszedł trochę z pyskiem nabrałam wodze na kontakt i poprosiłam o kłus. Ruszył do przodu błyskawicznie narzucając energiczne, ale równe tempo. Na razie nic nie robiłam z wodzami, jechałam go w łydkach i starałam się go maksymalnie rozluźnić. Dużo jeździliśmy po woltach i ósemkach, kiedy wałach opuścił głowę, zaczynając pracowac grzbietem. Pochwaliłam go, lekko wzmocniłam kontakt, pilnując go w łydkach. Tym razem nie odmówił współpracy, zaakceptował kontakt, a nawet przeżuł wedzidło. Oddałam mu więcej wodzy, dojechałam dosiadem próbując skłonić gniadosza do żucia z ręki. Powoli, z zawahaniami, ale zszedł na dół. Udało mi się dużo bardziej ogarnąć tempo. Teraz Orzeł zaczął bardziej reagować na łydki i mogłam wymagać od niego sensowniejszych figur z wygięciem.
Zwolniłam go do stępa, nie pozwalając rozleniwić się i stracić ustawienia. Pilnowałam angażu zadu. Kilka przejść stęp-kłus-stęp. Do kłusa gniadosz przechodził błyskawicznie, z przejściami do stępa ociągał się, tracił aktywność tyłu. Jednak po kilku zmianach kierunku i ciągłemu wałkowaniu ćwiczenia Złośnik zaczął rozumieć działanie dosiadu. Stopniowo coraz mniej sygnału musiałam dawać wodzami, a gniady bardzo ładnie pozbierał się i żuł wędziło. Pochwaliłam go, oddałam wodze pozwalając odpocząc przed dalszą pracą. Po kilku minutach ponownie nabrałam wodzy aktywizując zad łydką. Wałach uniósł głowę i nieco przyspieszył. Lekko przyblokowałam go dosiadem, by uspokoić tempo. Pośrednim stępem dojechaliśmy do X, ustawiłam go w prawo, pomoce do ustępowania w lewo. Ostatnimi tygodniami w kółko to wałkowaliśmy, więc z ustępowaniem nie mieliśmy problemów. To samo w drugą stronę. Prawa, gorsza strona Blacka. Musiałam pilnować, żeby za bardzo się nie wyginał, bo chyba chciał sobie w ten sposób ułatwić ćwiczenie. Po kilku próbach na każdą ze stron uznałam, że wałach jest na tyle powyginany by spróbować w kłusie. Na pewno wyglądały efektowniej, Black lepiej utrzymywał w kłusie rytm i nie wytracał tempa. Jednak w prawo za bardzo się wyginał. Po serii ósemek prostujących wróciliśmy do ćwiczenia. Teraz, kiedy pilnowałam go łydką szedł prosty. Pochwaliłam go, chwila odpoczynku w stępie i ponownie kłus.
W narożniku usiadłam w siodło cofnęłam zewnętrzną łydkę i wypchnęłam go biodrami do galopu. Obniżył głowę i ruszył z dobrej nogi. O dziwo musiałam go dzisiaj strasznie pchać do przodu. Nie to co zwykle, zasuwanie ile, która noga może. Po dwa kółka na stronę w czasie, których ostro się namęczyłam. Black tymczasem potupywał sobie tym swoim dostojnym tempem, najwyraźniej mocno z tego zadowolony. Zwolniłam go do kłusa, na wolcie żucie z ręki i jazda dalej w niskim ustawieniu. Przejście do stępa. Wałach nieco uwalił sie na przodzie, ale tragedii nie było. Kilka półparadek i łopatka do wewnątrz. Black strasznie kombinował, zwalniał,przyśpieszał, ustawiał się skosem. Zawsze z łopatka miał problem. Przejechaliśmy dobrych kilka kółek, kiedy udało mi się wyegzekwować od niego zgięcie w żebrach. Kilka kroków i wyprostowanie. Podrapałam gniadosza w nagrodę po kłębie, po czym pomoce do łopatki na zewnątrz. Teraz poszło szybciej, łatwiej było mu się wygiąć w lewo. Zmiana kierunku, zakłusowanie i próbujemy w kłusie. Kilka razy uciekł mi do środka, ale kiedy zwolniłam go do takiego ledwo kłusa zaczął reagować wygięciem, a nie zmianą toru ruchu. Wyprostowałam go, poklepałam i odpuściłam chody boczne na dzisiaj.
W narożniku przejście do kontrgalopu. Wałąch obniżył szyję, zgrabnie ją wyginając i próbował łapac równowagę. Trzymałam lekki kontakt z pyskiem, w każdym kroku pilnując zadu na zewnątrz. Po połowie koła skierowałam gniadego do środka, przejście do stępa. Niestety wyszło nam przez kilka kroków kłusa. Wygięłam go w drugą stronę i zagalopowanie z drugiej nogi, oczywiście w kontrgalopie. Orzeł bardzo się skupił na tym co robi, szedł równo, lekko bujając. Nie ukrywam, w kontrgalopie był okropnie niewygodny. Zwolniłam go do kłusa, potem do stępa i odpoczynek na długiej wodzy. Dresażowanie już za nami, przed nami tylko skoki. Black zawsze straszliwie napalał się na przeszkody, nei tyle przyśpieszając co robiąc mnóstwo zamieszania - spłochy, dęby i inne atrakcje. Pomyślałam, że jeśli odpręży się w dresażu łatwiej pójdzie nam ze skokami.
Pogoniłam wałacha do kłusa, w narożniku zjazd ze ścieżki i najazd na kopertę 50cm. Przed samą przeszkodą Złośnik zagalopował, ładnie zabrał za soba zad. Bardzo fajnei złożył podwozie. Po przeszkodzie wróciliśmy na ścieżkę i najazd z drugiej strony. Teraz cały najazd wyszedł nam trochę szybciej, ale mieściliśmy się w granicach normy. Duża wolta, na wyjściu z niej zagalopowanie. Black już załapał, że skaczemy, odciążył więc przód i powolutku galopował po ścieżce. Bardzo lubiłam w nim ten „skokowy“ galop. Najazd na stacjonatę 60cm. Nad przeszkodą próbowałam skłonić go do zmiany nogi, ale niezbyt nam to wyszło. Łukiem objechaliśmy przeszkody i ponowny najazd na stacjonatę. Jeszcze przed przeszkodą zamieniłam łydki, wylądował na druga nogę, za co mocno go pochwaliłam. Kolejną przeszkodą był okser 70cm. Kłusem okrążyliśmy maneż i najeżdżamy. Około 10m przed okserem zagalopowanie. Wałąch mocno szedł do przeszkody, ale bł sterowny i reagował na wodze. Po skoku pochwaliłam go, utrzymałam galop i od razu nakierowałam na doubla 80cm. Za późno się wybiliśmy, zrzucając górny drążek. Asia szybko go poprawiła, najechałam jeszcze raz na samego doubla. Teraz gniady zabrał za soba nogi, na czysto. Kawałek przegalopowaliśmy, do kłusa. Sowicie pochwaliłam Orła. Tak świetnie się spisywał. Oddałam mu wodze, raz przekłusowałam po kole i do stępa.
Dość długo stepowaliśmy, mieliśmy bowiem ciężki trening. Potem zsiadłam, popuściłam popręg i zabrałam wałaszka do stajni. Tam rozsiodłałam go, zlałam nogi wodą, przeczyściłam sierść i kopyta, po czym wstawiłam do boksu wraz z marchewkami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Czw 9:45, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 08.05.2011 - *Black Eagle / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin