tulipan
Prince of pensjonat
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:23, 21 Lut 2011 Temat postu: Przyjazd do WSR Exodus |
|
|
Kiepska pogoda dziś. Jest -16* i zimny wiatr.
Byłam już w Exoudus od jakiegoś tygodnia, dziś ma przyjechać moja pierwsza klaczka. Od prywatnego hodowcy Calliope ma przyjechać traulerem około 15:00. Będą za jakieś 10 min.
Przestałam chodzić od boksu do boksu, gdzie ze znudzeniem głaskałam ciekawskie konie. Poszłam do siodlarni i wzięłam parę miętówek dla koni. Już nie mogę sie doczekać! Otworzyłam drzwi do boksu klaczy i sprawdziłam czy wszystko mam. Zdjęłam z chaczyków kantar i derkę dla klaczy , a zwinięty uwiąz wsadziłam do kieszeni kurtki. Wyszłam ze stajni i zaczęłam powoli iść w stronę podjazdu.
Akurat zaczynałam marznąć gdy ośnieżony, samochód terenowy wjechał na teren stadniny i zatrzymał się jakieś 5 m przede mną. Żwawym krokiem podeszłam do szoferki, wypadało najpierw przywitać się z hodowcą, a nie od razu lecieć do konia. Ucięłyśmy sobie małą pogawędkę, hodowczyni chyba zauważyła że aż się pale do otworzenia traulera.
Puściła mnie przodem. Weszłam do przyczepki bocznym wejściem, klacz zerknęła na mnie z ciekawością i prychnęła. Podeszłam do niej powoli i dałam jej się obwąchać. Powoli podeszłam do niej i uważając żeby jej wielkie kopyta mnie nie zmiażdżyły - zaczęłam delikatnie drapać ją po łbie. Calliope od razu sie rozluźniła. Podeszłam więc od jej boku i zaczęłam ściągać ochraniacze transportowe, bez problemu. Po chwili podmieniłam derka transportową na jej nową z kolekcji Owocowego szaleństwa .
Wszystkie rzeczy oddalam kobiecie, były wypożyczone jeśli można to tak nazwać. Wyszłam od klaczy i musiałam obejść cały trailer, żeby opuścić rampę. Po czynie weszłam do środka i odpięłam klaczy linke, a podpięłam własny uwiąz. Klacz rozglądała sie z ciekawością i chętni obróciła się przodem do wyjścia. Najpierw, ostrożnie nastąpiła na rampę a potem wyrwała do przodu pociągając mnie za sobą. Zatrzymałam ją metr za rampą i pożegnałam się z hodowczynią, odjechała od razu. Od teraz Calliope jest moooja:)
Zaprowadziłam klaczkę do boksu, obwąchała się przez kraty z Ruthlessem. Podeszłam do jej boku gdy była zajęta nowym kolega i odpięłam jej derkę i zdjęłam kantar. Wzięłam jej zwykłą szczotkę z zestawy i zaczęłam ją czesać żeby klacz się rozluźniła. Mnie to zresztą też uspokaja Po wszystkim zamknęłam klacz w boksie i wrzuciłam jej dodatkowe jabłuszko do żłobu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|