Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:55, 11 Kwi 2011 Temat postu: Skoki P1 |
|
|
Koń: Plotkara
Jeździec: Rustler
Miejsce: hala
Czas: 60 minut
Pomoce/patenty: wytok, krótki palcat
Założenia treningowe: Poćwiczyć skoki na przeszkodach w klasie P.
Rano wparowałam do stajni pełna entuzjazmu, pomimo okropnej pogody. Na dworze było zimno, padał deszcz, a niebo zasłoniły chmury. Jak się okazało konie stały w derkach na padokach, jedynie golone sportowce były wypuszczone na zmianę na halę. Asia z Mariuszem właśnie sprowadzili z hali Rangę i Wanilię.
- Okropna ta pogoda musimy tak z nimi kursować - zauważył chłopak zdejmując z klaczy derkę.
- Któryś jeszcze będzie musiał wyjść? - zapytałam wyobrażając sobie trening w strugach deszczu.
- Quest był tylko na chwilę rano, reszta stoi na padokach - wyliczyła Asia.
- Wstawcie go do pustej biegalni, potrzebna mi hala na trening. Plotkara stoi na dworzu?
- Tak, razem z Calliope obok stajni północnej - wyjaśnił mi Mariusz.
- Chodź Asia, weźmiesz shirkę i wstawisz ją do biegalni z Wanilią, niech nie moknie dłużej - powiedziałam dziewczynie. Nie tracąc czasu założyłam płaszczyk przeciw deszczowy, wzięłam ze sobą uwiąz i wraz z Asią poszłyśmy po klacze. Ich złapanie nie było trudne, obydwie stały przy wyjściu próbując dosięgnąć trawy pod ogrodzeniem. Jak widać tłuściochom deszcz zupełnie nie przeszkadza Dopięłam uwiąz do kantara klaczy, poczekałam na kuzynkę i razem zaprowadziłyśmy konie do stajni. Asia rozebrała Call i zaprowadziła do biegalni. Ja przywiązałam Plotkarę na solarce, zdjęłam z niej derkę i włączyłam lampę. Między czasie przyniosłam sobie szczotki i osprzęt do jazdy. Klacz schła, a ja błyskawicznie przeczyściłam jej grzbiet i nogi. Równie szybko wyczyściłam kopyta. Wyłączyłam lampy, klacz i tak była już prawie sucha. Założyłam jej siodło i ogłowie, na nogach zapięłam ochraniacze, a na grzbiecie położyłam derkę. Wzięłam toczek i wyprowadziłam Plotkę na halę.
Podciągnęłam arabohucułce popręg, po czym szybko wsiadłam. Plotkara nie wyszalała się dzisiaj na padoku, miała więc dużo energii i mocno szła do przodu. Co jakiś czas trochę blokowałam ją dosiadem, żeby nie traciła rytmu. Jednak na długiej wodzy spokojnie sobie postępowałyśmy 10 minut. Następnie poprosiłam karuskę o kłus, lekko zbierając wodze. Utrzymując dynamiczne tempo chwilę poganiałam klacz kłusem w obie strony, by spuściła z siebie nadmiar energii. W końcu Wronka wyszalała się na tyle, by móc rozluźnić grzbiet i lekko odpuścić szyją. Pozwoliłam jej na oddając wodze. Dopiero wtedy udało mi się wyegzekwować od niej sensownie wyglądające wolty, ósemki i serpentyny. Dość dużo czasu poświęciłam na te ćwiczenia. Zależało mi na tym, że Plotkara maksymalnie się rozluźniła i trochę powyginała. Kiedy w końcu mogłam pozbierać wodze na mocniejszy kontakt, nie spotykając przy tym oporu, usiadłam w siodle, cofając zewnętrzną łydkę za popręg. Wronka strzeliła lekkiego baranka i chętnie ruszyła do przodu. Kucka była obciążona moim ciężarem, bryk nie był więc szczególnie pokaźny. Uśmiechnęłam się, jednocześnie przywracając klacz do porządku palcatem. Pilnowałam zadu wyraźnie w środku. Na koniec wykręciłyśmy woltę. Plotkara bez problemu pokonała łuk i chętnie wykonywała dalsze polecenia. Skierowałam ją na przekątną, trochę przytrzymałam i kiedy wyczułam fazę lotu zmieniłam ustawienie łydek. Karuska wygięła szyję i przerzuciła zad, zarzucając ogonem. Pochwaliłam ją, kierując na ślad. Trzy koła równym tempem, wolta i do kłusa. Poczekałam aż powróci równe tempo i rytm. Następnie zwolniłam klacz do stępa i oddałam jej dużo wodzy. Chwile odpoczynku.
Ponownie pozbierałam wodze, poprosiłam o kłus. Raz okrążyłyśmy halę, przejechałyśmy przez jakiegoś drąga, wykręciłyśmy woltę. W końcu byłyśmy gotowe do pokonania pierwszej przeszkody. Była nią koperta o wysokości 40cm. Niewielka, ale idealna na rozgrzewkę. Obmyśliłam najazd z lewej strony, skierowałam na niego klacz pilnując równego tempa. Kiedy zobaczyła przeszkody postawiła uszy i wrzuciła wyższy bieg. Przytrzymałam ją, nie chcąc, żeby nauczyła się zasuwania na przeszkodę. Przed samą kopertą oddałam jej wodze, dodając łydki. W skok włożyła całą energię, prezentując niezłą technikę. Poklepałam ją, wróciłyśmy na ścieżkę i najechałyśmy z prawej strony. Tym razem klacz znowu włączyła dopalacze, jednak na przytrzymanie nie zareagowała jak wcześniej. Szarpnęła łbem i strzeliła bryka. Zamknęłam palce na wodzach pozwalając by klacz rąbnęła sobie wędzidłem o zęby. Palcatem przypomniałam klaczy po co ona znajduje się na treningu i ponownie naprowadziłam ją na przeszkodę. Tym razem już nie rzucała się tak do przodu, ale gorzej złożyła podwozie.
Na hali stała również stacjonata 60cm. Postanowiłam skorzystać z niej i jeszcze chwilę poskakać. Kiedy byłyśmy już przy samej przeszkodzie nagle otworzyły się drzwi i stanęła w nich Asia z Black Eaglem. Plotkara spłoszyła się, wskoczyła w bok i podrywając łeb do góry postawiła kilka fouli w galopie. Kiedy udało mi się ją opanować podjechałam stępem do Asi. Dziewczyna pogłaskała klacz po łbie udowadniając jej, że nie gryzie.
- Sorry, myślałam, że skończyłyście. Chciałam go przestawić do hali, od rana stoi na dworzu, w końcu się przeziębi - wyjaśniła mi Asia.
- Dobrze, że jesteś, pomożesz mi z przeszkodami - powiedziałam poklepując klacz.
- Tylko go odprowadzę - mruknęła dziewczyna odwracając się w stronę drzwi.
- Zostaw go, przecież to wałach, myślę, że nie przeszkodzi nam w treningu. Od razu możesz podwyższyć nam tą stacjonatę o 10cm - powiedziałam. Asia puściła Blacka, który kłusem ruszył w stronę środka hali. Dziewczyna szybko podwyższyła stacjonatę. Ja naprowadziłam na nią karuskę, który oddała dobry skok z kłusa, tęsknie patrząc na tarzającego się gniadosza. Kuzynka w tym czasie ustawiała kolejne przeszkody. Między czasie skierowałam Wronkę na okser 90cm. Zagalopowanie w narożniku, prosty najazd. Sama mocniej dojechałam ją do przeszkody, Plotka była tym nieco zdezorientowana, jednak skoczyła poprawnie. Pochwaliłam ją, zwolniłam do kłusa, zagalopowanie z drugiej nogi i najazd na doubla 100cm. Coraz bardziej zbliżałyśmy się do kulminacyjnych wysokości. Kucka postawiła uszy, mocno wyciągając nogi. Oddałam jej trochę wodzy, pozwalając na większa swobodę. Łydka do wybicia, długie wypuszczenie. Plotkara błyskawicznie zareagowała wysoko się wybijając. Stabilnie wylądowała po drugiej stronie gotowa na kolejne polecenia. Zwolniłam ja do stępa i pozwoliłam chwilę odpocząć.
- Murek? - zapytałam patrząc na dzieło Aśki.
- A no, murek. Ile chcecie? - zapytała dokładając kolejne tekturowe cegiełki.
- Na razie 110, jak skoczy to potem 115 - odparłam dając klaczy łydkę do kłusa. W narożniku zagalopowałam omijając skubiącego bandę Orła i skierowałam Wronkę na mur. Od początku czułam, że Plotkara niepewnie podchodzi do tej przeszkody. na ostatnich zawodach również miała z nią problem. Jak się spodziewałam zaryła kopytami w ziemi odmawiając skoku. Poczekałam, aż ponownie odzyska równowagę, wróciłam na ścieżkę i w galopie najechałam na mur. Teraz mocno dojechałam klacz do przeszkody, nie pozwoliłam na żadne zawahanie. Może trochę za późno się wybiła, ale włożyła w nie całą swoją siłę. Świetnie złożyła podwozie przefruwając nad murem. Sowicie nagrodziłam klacz, zwolniłam do stępa pozwalając odpocząć przed decydującym skokiem. Kuzynka podwyższyła mur o 5cm. Przeszkoda miała więc 115cm, klasa P1. Teraz zagalopowanie z drugiej nogi, równe tempo, nie za szybko. Plotkara przestała szaleć, skupiła się na skokach. Tym razem ani trochę się nie zawahała. Wybicie w dobrym miejscu, mocny baskil i zrównoważone lądowanie. Obejrzałam się za siebie utwierdzając się w przekonaniu, że było na czysto. Plotkara pokazała, że nawet jako czternastolatka potrafi przeskoczyć taką przeszkodę. Może to nie było wiele, ale byłam z niej dumna.
Porządnie wyklepałam klacz, występowałam i zabrałam do stajni. Tam schłodziłam nogi wodą, rozebrałam ze sprzętu i przeczesałam szczotką. Kiedy upewniłam się, że nie przytrafiła jej się żadna kontuzja odstawiłam ją do biegalni i pobiegłam rozejrzeć się za kolejnymi zadaniami, których było pełno w tak deszczowy dzień.
Post został pochwalony 0 razy
|
|