Rustler
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:44, 14 Lut 2011 Temat postu: Pierwszy w moim życiu JOIN UP |
|
|
Dzisiaj czeka mnie zupełnie nienormalny dzień.Oto ja - zagorzała przeciwniczka Monty'ego Robertsa, siedmiu zabaw i tych wszystkich innych ustrojstw - mam ochotę na join up. Czuję się zdradzona przez mój własny mózg.
Plotkara od wczoraj stała u nas w stajni. Pozytywnie wpłynęła na nią obecność Wanilii, która od razu objęła przewodzenie w małym, dwu-klaczowym stadzie zamieszkującym biegalnię. Niestety dzisiaj siwka nas opuściła w celu treningowego wyjazdu do kliniki w Niemczech.
Najpierw zanurkowałam w siodlarni i wydobyłam stamtąd skrzynkę ze szczotkami Plotkary, kantarek sznurkowy oraz lonżę. Z tym sprzętem poszłam korytarzem, aż do drzwi biegalni. Wzięłam ze sobą kantarek sznurkowy i weszłam. Plotkara była nieco znudzona, szybko więc do mnie podeszła. Była bardzo przyjaźnie nastawiona chociaż niezbyt długo się znałyśmy. Złapałam ją za kantar stajenny i wyprowadziłam na zewnątrz. Skorzystałam z uwiązów pozostawionych przy drążku, po czym uwiązałam przy nim klacz. Zaczęłam od kopyt. Z przednimi nogami było całkiem nieźle, tylne klacz niemiłosiernie wyrywała. Minęło chyba ze 20 minut gdy wreszcie wszystkie były czyste. Potem wyczesałam wronią sierść miękką szczotką, a grzywę rozplątałam palcami. Parciany kantar zamieniłam na sznurkowy, przypięłam do niego lonżę i razem z Plotkarą w ręku wymaszerowałyśmy na nasz prowizoryczny round-pen.
Odpięłam lonżę i pogoniłam klacz na koło. Na początku pozwoliłam na chwilę stępa, by rozgrzały się mięśnie i ścięgna. Po kilku minutach bardziej zdecydowanie pogoniłam do kłusa, potem do galopu. Wronka była mocno zdezorientowana, miała przecież przyjazne zamiary. Kiedy już galopowała, zaczęłam udawać drapieżnika. Zdecydowanie patrzyłam jej w oczy, rozłożyłam ramiona. Co chwilę smagałam liną po ziemi. Zmiany kierunku stały się bardziej gwałtowne, klacz raptownie hamowała tworząc coś na kształt sliding stopów i zawracała na miejscu od razu ruszając galopem. Cały czas obserwowała moje poczynania. Po chwili dołączyłam do gestów rozcapierzone palce. Kiedy popatrzyła na mnie zamknęłam palce w pięść i spokojnie opuściłam ręce wzdłuż pasa. Plotka przeszła do kłusa. Po dwóch kołach przeszła do aktywnego stępa. Spuściłam wzrok, na jej łopatki. Wronka zmniejszyła obwód koła i opuściła szyję.W środku skakałam z radości, ale nie dałam niczego po sobie poznać na zewnątrz. Kiedy dołączyła do tego żucie, odwróciłam się do niej tyłem, a ręce założyłam wokół pasa.
Plotkara ostrożnie do mnie podeszła i zatrzymała się metr ode mnie. Zrobiła kilka kroków naprzód, a klacz ruszyła za mną. Tym razem odważyła się dotknąć mojego ramienia. Poruszyłam się i zrobiłam małą serpentynę. Wronka poszła krok w krok tak jak ja. Zatrzymałam się, a gdy klacz zrównała się ze mną odwróciłam się i nie patrząc jej w oczy pogłaskałam po czole. Poruszyła chrapkami i dotknęła mojego ramienia. Czuła się bezpieczna.
Bardzo wpłynęło to na nasze relację. Klacz jest bardzo wrażliwa świadomość, że ma opiekuna, któremu ufa podnosi jej pewność siebie. Przypięłam lonżę do jej kantara i zaprowadziłam do stajni. Wpuściłam klacz do biegalni, po czym z ciekawości wyczyściłam kopyta. Nie wiem, czy to zasługa join up'u czy relaksu, ale Wronka podała wszystkie cztery nogi bez gadania. Wysmyrałam ją, po czym zostawiłam samą w biegalni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Pon 11:14, 14 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|